Bilans musi

Strona Główna » Piłka Nożna » Artykuły » Bilans musi

Jak śpiewał satyryk: bilans musi wyjść na zero. I w przypadku piłkarzy Górnika w ciągu tygodnia tak się stało. 14.10 w Marcinkowicach w 4. minucie doliczonego czasu gry Wepa strzela trzeciego gola i Górnik wygrywa 3:2. I inkasuje o 2 punkty więcej niż byłoby w przypadku remisu. Tydzien później, w 2. minucie doliczonego czasu gry Wepa traci piłkę w środku pola, idzie kontra Kłodzka, Nysa strzela gola i jest remis 1:1. Górnik traci 2 punkty. Czyli bilans tych dwóch meczów wychodzi na zero. Tak być nie musiało. Klasowej drużynie, a za taką w IV lidze uważam Górnika, to nie powinno się zdarzyć. Ale to jest futbol. Czy dzien później w ekstrakalsie Legia, prowadząc 2:0 z Wisłą, może stracić w 5 minut trzy gole? Nie powinna, trudno w to uwierzyć, ale tak się właśnie stało. To urok futbolu, gdzie słabszy może więcej niż w innych grach zespołowych. Gdzie często rządzi przypadek. Nieszczęście Górnika zaczęło się nie w 90. minucie, ale już w 10. mincie od ... nieszczęścia Kłodzka. Kiedy Nysa straciła jednego piłkarza, to zawodnicy Górnika pewnie uwierzyli, że mecz już wygrali. Gole mialy być kwestią czasu. I byłyby, gdyby grali szybciej i skuteczniej. Okazji nie brakowało. Ale im dłużej trwał mecz tym bardziej było nerwowo. Kiedy w końcu udało się wepchnąć piłkę do bramki rywala, trzeba było pokazać klasę i to utrzymać. Nie udało się, co świadczy, że ten zespół musi nad sobą jeszcze popracować. Chociaż w ostatanich dwóch minutach Górnik miał jeszcze stuprocentową okazję, której nie wykorzystał Jakacki. Może to i lepiej, że Górnik nie jest już liderem? Łatwiej będzie mu być w cieniu Śląska II, łatwiej będzie gonić niż uciekać. Oby teraz tylko nie tracił kolejnych punktów, a przed nim jeszcze kilka trudnych meczów. A tak naprawdę w miniony weekend to bilans wyszedł na korzyść Wałbrzycha. Górnik stracił 2 punkty w doliczonym czasie gry, ale AZS PWSZ zdobył punkt, strzelając gola na 3:3 w Koninie. Trochę to łagodzi kibicowski ból wałbrzyszan...