Potrójna gorycz

Strona Główna » Siatkówka » Artykuły » Archiwum » Potrójna gorycz

Przeżylismy w Katowicach z siatkarzami potrójną gorycz. Raz, że skończyła się passa zwycięstw Victorii PWSZ. Dwa, że skończyła się ta passa na słabym rywalu. A trzy, że przegralismy mecz, który łatwo można było i trzeba było wygrać. Sami wałbrzyszanie po meczu przyznawali, że Spodek to przypadkowa drużyna, że znacznie od Victorii PWSZ słabsza, że nie miała dopingu, bo na sali w porywach było miejscowych 30 kibiców. A mimo to katowiczanie wyciągnęli wynik od 0:2 na 2:2, a w tie-break to juz nas rozbili. Pola zmienialiśmy przy stanie 1:8! Potem było 2:10 i 5:12. Udało się zachować jako tako twarz, przegrywając 10:15.

Przeżywał tę porażke trener Marek Olczyk. Raz, że to była jego pierwsza w II lidze. Dwa, że nastąpiła akurat w tym meczu, przy prowadzeniu 2:0. Trzy, że pewnie żałował niektórych swoich ruchów kadrowych z tej gry. Kolejny raz nasi zagrali praktycznie "6" zawodników. Tak jak jego poprzednikowi trenerowi Januszowi Ignaczakowi zdarzały się nagminne zmiany i często wykorzystywał ich limit w secie, to Marek Olczyk rzadko zmienia zawodników. A tym razem para skrzydłowych Migdalski i Podgórski nie dała rady udźwignąć pięciu setów. Rywal dośc szybko rozszyfrowal, że 80% akcji gramy skrzydłami, więc katowiczanie skakali w ciemno do bloku i wiele razy naszych złapali na siatce.  Tymczasem  trener Olczyk tylko dwa razy krótko dał pograć na rozegraniu Michalakowi, twierdząc, że jeszcze nie jest w formie po kontuzji. Zgoda. Ale dlaczego tak rzadko korzystał z Tomiałowicza (dał dobrą zmianę, przy jego zagrywce zdobyliśmy 4 punkty w IV secie), dlaczego nie dał szansy Zielińskiemi (na cztery mecze podstawowy w poprzednim sezonie zawodnik zagrał kilka minut), dlaczego "szóstkowy zawodnik z poprzedniego meczu Nowakowski ani przez moment nie zdjął dresu w Katowicach? A przecież Leński z  nimi gra od tzrech lat, więc zna się zdecydowanie lepiej niż  znaszymi nowymi atakującymi.

Nie ma co robić tragedii z tej porażki, chociaż trochę wstyd i żal punktów. Do końca ligi daleko, ważne, by na początku marca być w "4". Victoria PWSZ może grać lepiej i skuteczniej, teraz powinna w meczu z AZS Rafako Racibórz (uwaga, gramy w niedziele, 28.10 o godz. 17) to udowodnić, chociaż rywal jest silniejszy. naszemu klubowi bardzo na tym meczu zależy. To nie tylko akademicki bój dwóch PWSZ. Prezes naszego sponsora siatkarzy, koksowni Victorii pochodzi z Raciborza, ma tam liczną rodzinę i od dwóch lat nie może pochwalić się zwycięstwem swojej drużyny nad raciborską ekipą. Czas to zmienić, dać sobie, kibicom  i prezesowi Krukowskiemu satysfakcję...