Prezes ma żal

Strona Główna » Artykuły » Archiwum » Prezes ma żal

Duży żal ma prezes LKS Górnik Stanisław Grędziński. I wyraził go na wtorkowym posiedzeniu Wałbrzyskiej Rady Sportu. Grędziński twierdzi, że Urząd Miasta dzieli kluby i dyscypliny na dwie kategorie - lepszą, czyli gry zespołowe, i gorszą, czyli sporty indywidualne. A to dlatego, że prezes  LKS Górnik dopiero z ogłoszeń internetowych dowiedział się o konkursach finansowych na promowanie Wałbrzycha przez sport, które ograniczono tylko do gier zespołowych. Grędziński ma rację, ale tylko częściowo. Ma rację co do sposobu polityki informacyjnej, jaką prezentuje urząd. Mają prawo poczuć się pominięci czy zlekceważeni prezesi tych klubów, które nie są objęte konkursem promocyjnym. Źle się czuje człowiek, gdy go ktoś pyta dlaczego nie startujesz w konkursie, a on o żadnym konkursie nie wie, bo nie każdy musi co kilka dni sprawdzać BIP Urzędu Miasta. Dużo lepiej by się stało, gdyby UM - nawet na  średnim szczeblu - zaprosił na krótkie spotkanie, czy wręcz induwidualne konsultacje, 6-7 prezesów wiodących klubów w grach zespołowych oraz sportach indywidualnych i wyłuszczył swoją propozycję czy poinformował o decyzji. A nie zaskakiwał część środowiska ogłoszeniami. Rozumiem Grędzińskiego. Ma jedno z lepszych sportowych nazwisk w Wałbrzychu. Całe życie poświęcił lekkiej atletyce, przeprowadzil klub przez naprawdę trudną dekadę dla tej dysycpliny na przełomie wieków. Zasiada w zarządzie Rady Sportu, a o wszystkim dowiaduje się od sąsiadów. Albo z internetu. Ma prawo czuć się z tym źle.

Nie ma jednak racji, gdy to on dzieli dyscypliny na gorsze i lepsze. Inni bowiem takich pojęć nie używają. Od kilku lat środowisko walczyło, by gmina wyraziście pomogła naszym grom zespołowym. Tak się nareszcie dzieje. To tym ważniejsze, gdy inwestujemy w obiekty i chcemy, by na nich grały ligowe drużyny z coraz wyższego szczebla krajowego. W jakiś sposób dotyczy to też lekkiej atletyki, która kilka lat wstecz dostała wyremontowaną halę, teraz dostanie mini-kompleks na Podzamczu, a za 3 lata ma dostać odnowiony stadion lekkoatletyczny na Nowym Mieście. Nie jest więc najbardziej pomijanym "dzieckiem" sportu wałbrzyskiego. Osobiście zgadzam się co do kierunku działań UM i wspierania mocniejszego, chociaż nie do końca jeszcze zadawalającego kluby wiodących historycznie dyscyplin. W najbliższym kilkuleciu Wałbrzych stać na jedną drużynę w ekstraklasie i jedną w pierwszej lidze. Na to trzeba 2-3 miliony złotych z urzędu. Plus finanse kolejnych sponsorów. Jak to zrobimy, to wróci do miasta nawyższy ligowy sport. Jak te obecne pieniądze  z promocji (przetarg na pół miliona) podzielimy na trzy kluby, to one to odczują. Jak podzielimy na 7 czy 10, jak to robi się z pieniędzmi na szkolenie młodzieży, wszyscy dostaną za mało, przeżyją i będą narzekać. Nasze, Wałbrzycha, to szczęście (czy problem?), że nie mamy 3-5 klubów i dysycplin, ale  - historycznie - mamy ich 10-12, chcących żyć i ambitnie działać, nawiązując do chwalebnej przełości klubow i środowisk. A z taką ilością nie poradzi sobie nie tylko poobijany gospodarczo i społecznie Wałbrzych, ale znacznie bogatsze miasta. Taki nasz urok, po prostu. Lepiej więc pomóc temu wychodzeniu Wałbrzycha na prostą, bo dzieje się w naszym sporcie sporo dobrego. Kierunkowo jest lepiej, w formie nadal mało doskonałej.