Co z Kubańczykiem?

Strona Główna » Siatkówka » Artykuły » Archiwum » Co z Kubańczykiem?

Do tej pory to Victoria PWSZ goniła czas. Teraz czas goni nasz klub, który ma poważny dylemat: co zrobić z Armando Dangerem? Nasz klub zrobił wszystko, by mieć w składzie Kubańczyka. Sprawę zawalil agent, który prowadzi Armanda. Z niewiedzy lub też niefrasobliwości sprowadził zawodnika, ktory nie mógł grać w polskiej lidze. Nasi gonili czas, bo każdy weekend to szansa mniej na punkty. Teraz wygląda na to, że sprawa certyfikatu dobiegnie wkrótce końca - ponoć FIVB czeka na koniec Pucharu Świata z decyzją w sprawie wszystkich zawodników z Kuby, którzy zostali nielegalnie za granicą - i to nasz klub ma dylemat: czy brać tak drogiego zawodnika na trzy miesiące gry? Bez gwaracji, że nasz klub po drugiej rundzie będzie w najlepszej "4" tabeli, co da szansę na grę o awans.

Raz, że nasz klub do tej pory zdobył mało punktów. Dwa, że tabela się tak ułożyła, iż cztery drużyny uciekają pozostałym i zwiększają swoją przewagę nad rywalami. Do pierwszej "4" trudno będzie się za 10 kolejek wmieszać. Czy warto więc na pół roku - taki jest wymóg - brać Kubańczyka, by za trzy miesiące - runda zasadnicza kończy się już 3. marca - mieć 5. , 6.  czy 7. miejsce i kończyć sezon? Z drugiej strony jest ryzyko, że nasi mogą jednak grać o utrzymanie i wówczas pomoc Armanda byłaby bardzo przydatna, po prostu dawałaby pewność, że sobie poradzimy z najsłabszymi zespołami i nie musimy przeżywać tych stresów, jakie były w barażach z Trzcianką czy Lublinem przed kilku laty. Nie zazdroszczę prezesowi Henrykowi Walentasowi. Narobił kibicom apetytu. Ma świadomość, że pieniędzy w klubie nie ma za dużo, każdy wydatek trzeba racjonalizować. Niewiadomą jest finał sezonu. Bezpieczny środek tabeli też jest wart pieniędzy, bo przeciez udział w play out też kosztuje. Na co się zdecydować? A czas nagli. Być może w tym tygodniu prezes będzie musiał podjąć ostateczną deczyję...