To nazwisko zobowiązuje. Kurzawiński. W wałbrzyskiej siatkówce już trzecie pokolenie pracuje na jego rzecz, na jego dobre imię. I na chwałę sportu wałbrzyskiego. Nic dziwnego, że trzeci w tej pokoleniowej sztafecie - po dziadku Mieczysławie i tacie Jacku - Fabian robi co może, by sprostać historii i bieżącemu wyzwaniu. I jest w trudnej sytuacji. Bo karierę sportową miał stosunkowo krótką i niezbyt ligową - nawet w porównaniu do swoich rodzinnych protoplastów - niezbyt też obfitą w sukcesy. Próbuje więc siły na trenerskim stołku. W trudnej sytuacji - bo w mieście kryzys, bo covid, bo trudno o sponsorat. Fabian jednak z powodzeniem realizuje kilka pomysłów. Wraz ze współpracownikami odbudowują młodzieżową siatkówkę, są kolejne - póki co - dolnośląskie sukcesy, zaczynają się pojawiać w  krajowej szerokiej czołówce. Udaje mu się zjednać nowych partnerów dla siatkówki, ot choćby Lasy Państwowe czy PWSZ AS. Teraz wymyślił drugą ligową drużynę. Rzadko w historii Chełmiec był na tyle mocny, by stać go było na dwie drużyny ligowe. Teraz zagra w II i III lidze. Wyraźnie coś nowego siatkarskiego powstaje pod Chełmcem. I znowu z Kurzawińskim w tle. Co cieszy jeszcze bardziej, to wraz z innymi mocno siatkarskimi nazwiskami - takimi jak Ignaczak, Ratajczak, Ostrowski, Jerzyk. Trzymajmy kciuki, by im się to udało...