Moje zaskoczenie

Strona Główna » Siatkówka » Artykuły » Moje zaskoczenie

Zaskoczył mnie mecz siatkarzy Aqua Zdrój - AZS Częstochowa. Niestety, nie wynikiem. Mimo urzędowego optymizmu menadżera Fabiana Kurzawińskiego, który na kilka godzin przed grą stawiał na 3:0 dla gospodarzy, u mnie faworytem był spadkowicz z Plus Ligi. Chociaż ma w kadrze innych siatkarzy niż miał w poprzednim sezonie. Ma jednak siatkarzy lepszych, szybciej i lepiej dobranych do gry. To było widać w czasie meczu (niech nie mylą dwa przegrane przez wałbrzyszan sety 23:25, przewaga gości w nich była znacznie większa niż końcowy wynik seta). Ba, w AZS Częstochowa grają dwaj zawodnicy, którzy byli już po słowie z Aqua Zdrojem i mieli grać w Wałbrzychu. Dostali jednak lepsze warunki w Częstochowie i za grę w Wałbrzychu podziękowali. Nasz zespół musi się jeszcze uczyć ligowej siatkówki. Bez bloku i z tak słabym przyjęciem, a przede wszystkim taka masą własnych błędów, nie wygra się z czołówką tej ligi. Wróćmy jednak do zaskoczenia. Zaskoczyła mnie frekwencja na tym meczu. Spodziewałem się prawie pełnej hali. Bo mecz ciekawy, rywal atrakcyjny, do tego powrót wałbrzyskiego trenera na staro-nowe śmieci (Stelmach był pod wrażeniem obiektu). Tymczaem tylko 1/3 miejsc w hali Aqua Zdroju była wypełniona kibicami. Czyżby przesyt atrakcji (aż pięć meczów ligowych było tego dnia w naszym mieście), znużenie siatkówką, a może zwykły brak wiary w wałbrzyski zespół? Szkoda, bo bez względu na wynik warto w sytuacji Aqua Zdroju być na meczu, kibicować, wspierać, manifestować poparcie dla idei miejskiego klubu ligowego.  Teraz przyjeżdża do nas lider. Jest więc okazja, by nadrobić wpadkę z Częstochową. I sportowo na boisku, i frekwencyjnie na trybunach.