Blamaż akademików

Strona Główna » Siatkówka » Artykuły » Archiwum » Blamaż akademików

Pstryczka w nos dostali siatkarze AZS PWSZ, którzy zostali pokonani w półfinale Mistrzostw Dolnego Śląska przez AWF Wrocław.

Nasz zespół był pewniakiem do zdobycia po raz trzeci z rzędu złotego medalu Dolnośląskiej Ligi Międzyuczelnianej. Łatwo zakwalifikował się do finału. Tam trafił na AZS AWF, w którym grali Radosław Dusza i Damian Pacioch. I oni wraz z kolegami sprawili niespodziankę, gromiąc wałbrzyszan 3:2. Ale taki wynik to przede wszystkim efekt błędów wałbrzyszan, pewnej niefrasobliwości i słabej odporności psychicznej naszej drużyny. Mając ligowy skład (Leński, Olszewski, Wierzbicki, Tomiałowicz, Jurczyński, Król, Ostapiuk, Kurzawiński, Lenart), który zna się bardzo dobrze, nasi siatkarze dali się ograć grupie studentów, śród których są pojedynczy zawodnicy z Gwardii czy Sudetów, Bielawianki czy Bystrzycy, ale nie ma zgranej grupy ligowców. Okazało się kolejny raz, że stawka paraliżuje naszych graczy, nawet tych najstarszych (tak było w ważnym meczu w Raciborzu, decydującym o „4” w lidze). Można szukać usprawiedliwienia, że nasi nie grali przez miesiąc, że kontuzji doznał w II secie Wierzbicki i opuścił na dobre boisko, że sala była bardzo mała. Ale sami Leński, Jurczyński, Tomiałowicz czy Król powinni to w cuglach wygrać. Za rok bowiem już tak mocnej drużyny nasz AZS PWSZ może nie mieć, bo niektórzy zawodnicy kończą już trzyletnie studia.

I seta nasi przespali, przegrywali 11:16 i 17:22. Kiedy jednak trochę podkręcili tempo, to doprowadzali do remisów (16:16 i 23:23). Nie potrafili jednak wygrać końcówki. II set to rozbity AWF do 14. I potem znowu blamaż wałbrzyszan, bo przegrywają III seta do 20. W IV, kiedy wstyd zagląda im w oczy, mobilizują się ponownie i wygrywają do 20.  W tie-breaku jeszcze prowadzą 8:6 i 11:9. Potem zupełnie się gubią, tracą trzy punkty z rzędu. Jest jeszcze remis 13:13, ale dwa kolejne proste błędy i to AWF gra w finale.

W meczu o III miejsce nasi łatwo pokonują AZS Politechnikę II 3:0 (25:23, 25:16, 25:20). W finale AZS Politechnika wygrał łatwo 3:0 z AZS AWF.  Trzecie miejsce naszych siatkarzy nie cieszy. To miał być trzeci zloty medal, po to budowana była ta drużyna. Maciej Leński z dużym ociąganiem odbierał nagrodę za najniższe miejsce na podium. Na poprawienie samopoczucia naszym zawodnikom możemy dodać, że to był weekend porażek faworytów, w którym  siatkarska Resovia przegrała u siebie  play off z ZAKSĄ Kędzierzyn, piłkarska Legia uległa Ruchowi Chorzów, a nawet wielki Real Madryt przy 100-tysiecznej widowni zaliczył wpadkę 0:1 z trzecim od końca Gijon. Po prostu, w ten weekend przegrywali faworyci (rzecz jasna poza Skrą Bełchatów, Wisła Kraków, Borussią Dortmund i Barceloną).

Mam nadzieję, że nasi siatkarze mają poczucie, że zawiedli. I teraz przed nimi okazja do udowodnienia, że jednak potrafią grać w siatkówkę. Sami są sobie winni, że w półfinale AMP zostaną dolosowani z trzeciego miejsca we Wrocławiu do silniejszych drużyn z Katowic i Opola. Najlepsza „4” z półfinałów AMP zdobywa awans do krajowej finałowej „16”. To jest cel dla Leńskiego i jego kolegów z AZS PWSZ. Zwłaszcza, ze pomoże im pierwszoligowiec Jarosław Pizuński, który zakończył już sezon w Nysie i będąc studentem PWSZ może grać w naszej akademickiej drużynie.