Decydujący czas Górnika

Strona Główna » Piłka Nożna » Artykuły » Decydujący czas Górnika

Na początek kilka liczb. Dwa lata wstecz, kiedy Górnik żegnał się z makroregionalną III ligą, miał ponad milion złotych zadłużenia. Zawarty układ z wierzycielami, umorzenia oraz spłaty sprawiły, że zaległy dług na dzisiaj wynosi 290 tysięcy złotych. Tyle, że przez ten czas Górnik znowu się zadłużył. Na 160 tysięcy. Najwięcej w obu przypadkach kosztuje go wynajem obiektów. Kompleks Aqua Zdrój jest po prostu za drogi na wałbrzyskie możliwości klubów sportowych. I dopóki nie będzie niższa dla nich cena, to kluby będą robić długi (koszykarze też mają dług w stosunku do AZ, siatkarze nie mają tylko dlatego, że oni za obiekt nie płacą), albo będą uciekać na tańsze (czytaj: gorsze) hale i boiska.

Dlaczego Górnik wciąż robi długi? Ma osiem drużyn, które muszą gdzieś trenować, trzeba w coś ubrać i wozić na mecze, opłacać sędziów. Pięć drużyn jeździ po Dolnym Śląsk, a to kosztuje. Sporo kosztuje utrzymanie I drużyny. Górnik podjął ambitny plan powrotu do III ligi. Ściągnął kilku wychowanków (Wepa, Oświęcimka, Smoczyk, Sawicki, Orzech, Krzymiński), stworzył dobrą drużynę. I był bliski osiągnięcia celu. Innej drogi do awansu nie ma. Przed rokiem Górnik pozyskał piłkarzy z Nowego Miasta i Boguszowa. I grał w środku tabeli. Teraz miał ligowców i zajął drugie miejsce. Miał pecha, że Śląsk postanowił także zrobić III ligę. Lepsi zawodnicy jednak więcej kosztują. Trudno czynić klubowi zarzut, że ma ambitne cele. Przecież zespół nie gra dla siebie czy dla działaczy. Gra do kibiców, dla środowiska. Pytanie, czy Wałbrzych stać na III ligę? Pisałem nie tak dawno, że to poziom akurat dla nas. Dla takich miast jak Wałbrzych. Zaledwie kilka miast z grona 50 największych w Polsce nie ma drużyny na poziomie III ligi czy wyżej. Nie wszyscy mają też tak bogate tradycje i tak wielkie przez to wspomnienia i oczekiwania. Wałbrzych ma i stara się je realizować. Czy Górnik żyje ponad stan? Działacze wałbrzyscy twierdzą, że kilka klubów na tym poziomie wydaje podobne pieniądze. Niektóre korzystają z tego, że wokół jest nadprodukcja zawodników (kluby wokół Wrocławia), więc mają większe i tańsze możliwości budowania kadry. Stąd ta ilość drużyn z okolic Wrocławia. Za 500 złotych miesięcznie na zawodnika nie uda się zbudować drużyny na III ligę.

Tyle o przeszłości, co przed Górnikiem? We wtorek dokończenie walnego zebrania. I podjęcie decyzji o najbliższym sezonie. Pisałem, że są trzy scenariusze. Pierwszy – utrzymać status quo. Ale na to trzeba dodatkowych jeszcze 200 tysięcy złotych. Klub liczył na podobną dotację jak w 2018 roku, a dostał mniej. Liczy także na pieniądze z promocji gminy. Prezydent miał określić swoje stanowisko co do przyszłości piłkarzy, był jedyną deską ratunku na ten moment. Scenariusz drugi – klub daje wolną rękę zawodnikom, połowa (najlepsi i najstarsi) odejdzie, w Górniku zostają najmłodsi i słabsi, grają za darmo lub za zwrot kosztów dojazdów na mecze i treningi. To sprawi, że Górnik zagra o utrzymanie i nie ma pewności, że się utrzyma. Czy w tej sytuacji warto wydać 100 -150 tysięcy, bo tyle to będzie kosztować? Wątpliwe. Zostaje scenariusz trzeci – klub wycofuje się z IV ligi. Do klasy A. Może za zasługi DolZPN zgodzi się na jego grę w LO (ale czyim kosztem, chyba, że powiększą grupę). Na tym poziomie Górnik już był przed 17 laty. To może zaowocować nie tylko degrengoladą zespołu seniorów (co lepsi będą odchodzić do sąsiednich klubów). Podupadnie szkolenie młodzieży (nie ma celu jakim jest liga na miejscu), oddalą się w niebyt plany remontu stadionu piłkarskiego z prawdziwego zdarzenia. Czy właśnie tego chcemy wszyscy?

Z zarządu klubu odeszli Grzesiak i Korba. Ten pierwszy deklaruje, że może pomagać i podpowiadać, ale jako prezes trzeci raz nie chce przeżywać tej ciernistej drogi. Trudno się dziwić. Czy bracia Michalakowie to jeszcze pociągną? Zależy od głosu gminy. Może z tamtej strony padną propozycje i osobowe, organizacyjne czy finansowe, jak uratować Górnika? To także dobro Wałbrzycha, jak każde inne - zamek, palmiarnia, górnictwo. Takie samo dobro jak biblioteki, domy kultury, teatry czy filharmonia. Wszystkie one mają zapewnione finansowanie prawie w całości. Tylko sportowi każe się znajdować sponsorów i traktuje jakby ta dziedzina życia społecznego była gorsza...