To dobrze, że piłkarski Górnik w drugim roku gry w IV lidze rzuca halo gry o awans. Bo znalazł się  w niebezpiecznym miejscu. Kiedy poprzednio szedł drogą z dołu do góry (2002-2010), to po dwóch kolejnych awansach, aż na 5 sezonów zaległ w IV lidze.  To niebezpieczne miejsce. Niby już nie amatorka jak w klasie A czy LO, ale tez jeszcze nie ligowy wyczyn jak w II czy nawet III lidze.  Łatwo wpaść w marazm, trudno zbudować silny skład i solidny budżet. Teraz Górnik po otrząśnięciu  się po spadku (ucieczka zawodników, długi, brak pieniędzy, narzekania kibiców) chce od razu zaatakować wyższy szczebel. Temu służy budowa  w znacznej części nowej drużyny, znacznie poszerzenie kadry i hasło: gramy o awans. To ma być także czytelny sygnał dla kibiców, by wrócili na Ratuszowa, by przynajmniej w tysięcznej rzeszy regularnie oglądali mecze piłkarzy, by swoimi biletami wzbogacali budżet klubu. Ta III liga, gdzie jest kilka znanych klubów, jest miejscem, którego nie należy się już wstydzić. Jak widać po ostatnim przykładzie Stali Bielsko, klubu jeszcze starszego i dużo bardziej ogranego na szczeblu centralnym (chociaż nigdy nie był w ekstraklasie) nie jest to taka prosta i łatwa sprawa. Tym większa chwała dla Górników za taką odwagę…