Zawsze ostatnie wydarzenie pozostaje najdłużej w pamięci. Zwłaszcza to, które następuje pod koniec roku czy też przed kilkumiesięczną przerwą. I przed takim wydarzeniem stają nasze dwie drużyny piłkarskie. W sobotę grają swoje ostatnie mecze ligowe w 2017 roku. Obie są, chociaż na bardzo różnych szczeblach - panie w ekstralidze, panowie na piatym szczeblu - w podobnej sytuacji. Przed tygodniem doznały pogromów. Dziewczyny w Sosnowcu przegrały 0:4. To można jeszcze przełknąć, bo rywal silny i utytułowany. Ale Górnik przegrał w Kłodzku 3:5, prowadząc 3:1! Klasowe drużyny na takie porażki nie powinny sobie pozwolić. Nasze zespoły dostały jednak szansę naprawienia tych wpadek. Grają ostatnie mecze na własnym boisku i z przeciętnymi rywalami. AZS PWSZ z Górznem, z którym wygrał w sierpniu aż 9:0. Górnik z Trzebnicą, która rzadko wychyla nosa ponad okręgówkę. Rywale wymarzeni, by wygrać wysoko, różnicą kilku goli. Dac kibicom - i sobie - satysfakcję, przeprosić za wysokie wpadki przed tygodniem.  Dziewczyny 9:0 nie powtórzą, bo Górzno już nauczyło się  ligi, już tak wysoko nie przegrywa. Ba, ostatnio nawet wygrywa, jak z AZS Wrocław, całą historią kobiecej piłki. Oby tylko nasz zespół nie zlekceważył rywala, jak to było z Żywcem czy Białą Podlaską. Górnik też nie powinien poprzestać na minimalnej wygranej, jak zależy mu na kibicach. Niech udowodni, że te liczne - jak na IV ligę - wpadki to już przeszłość. Że wiosna będzie inna, że stać go na efektowną grę i wygrywanie, że piłkarzom na tym zależy. Jutro będzie zimno, może i deszczowo. Jak do tego wyniki na Stadionie Tysiąclecia nie będą zwycięskie to marnie zapowiada nam się ta wałbrzyska  piłkarska zima...