Każdy musi

Strona Główna » Piłka Nożna » Artykuły » Archiwum » Każdy musi

 

 

Górnik Wałbrzych zaczyna sezon piłkarski w IV lidze. To powrót do miejsca, w którym był przed 8 laty. I ledwie się wyrwał z tego poziomu, potrzebował aż pięć lat (była wówczas I grupa IV ligi, a Górnik zajmował miejsca; 4, 5, 4, 11 i 1). To pokazuje jak trudno jest się przebić, bo to taka granica między szczeblem centralnym (III liga ma zasięg ¼ kraju, a w naszym przypadku to bardzo silna piłkarska część kraju) a okręgiem czy województwem. Z racji niskiego poziomu (nie bójmy się tego określenia, wszak to piąty szczebel rozgrywek, Górnik rzadko na nim bywał nawet w latach pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych) trudno o silny skład, bo zawodnicy uciekają wyżej (lub za granicę). A słabszą kadrą trudno wszystko wygrywać. Dla Górnika większość to rywale dość egzotyczni, z którymi rzadko się mierzył do tej pory, najczęściej w Pucharze Polski. Dla nich Górnik Wałbrzych to wciąż firma. I nie łudźmy się, wszyscy będą grać z Wałbrzychem na zasadzie „bij mistrza”, będą się spinać na mecze z Górnikiem, walczyć do upadłego, odbierać punkty. Nie ma szans, by Górnik uniknął porażek czy remisów. Straty punktów muszą być. Ważne, by były jak najmniejsze, a Górnik plasował się w czołówce i na finiszu wygrał tę ligę. To ważne, by znowu na długo nie popaść w marazm tej ligi tylko doskoczyć do poziomu makroregionalnego przynajmniej. Łatwo nie będzie, są Gać, rezerwy Śląska,  Świdnica, Ząbkowice, Bielawa, odradzająca się Oleśnica). Znawcy tego poziomu mówią o silnym Bardzie, ambitnej Nysie Kłodzko. Powtarzam, łatwo nie będzie i nie ma co liczyć na komplet zwycięstw czy sezon bez porażki. Zwłaszcza, że Górnik aż tak silny nie jest. To też trzeba sobie jasno powiedzieć. Powroty takich piłkarzy jak Błażyński, Smoczyk, Niemczyk, Słapek pokazują, że Górnik brał chętnych, którzy chcieli go reprezentować. I brał tych, dla których jeszcze kilka lat temu nie było w nim miejsca. W zespole drugoligowym.  To, że wałbrzyszanie przegrali ze Strzegomiem bitwę transferową o Sadowskiego i Radziemskiego też świadczy o tym z jakim Górnikiem mamy do czynienia. Odradzającym się po bólach z długami, ambitnym, ale z ograniczeniami, stawiającym znowu - z konieczności a nie z nadmiaru uczuć do nich - na bardzo młodych wychowanków (praktycznie wszyscy z kadry), podpartych kilkoma wyjadaczami (Jaroszewski, Rytko, Michalak).  Najbliższy sezon to poważny egzamin. Aż dla trzech piłkarskich społeczności. Zawodników, którzy muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości i nie dać się stłamsić (patrzcie, co się dzieje z Ruchem Chorzów w I lidze). Dla nowych działaczy, którzy mają sporo pomysłów, ambicji, ale brakuje im  doświadczenia i mocnej pozycji w walce o sponsorów czy piłkarzy. I kibiców wałbrzyskich. To nie jest wielka sztuka, odwrócić się do zespołu czy klubu plecami, bojkotować, narzekać, li tylko żyć wspomnieniami. Sztuką jest zewrzeć szeregi, zapomnieć animozje,  wybaczyć degradację, pojawić się licznie ma meczach, kupować bilety, dopingować. I walczyć o powrót na salony. Może na razie miedzywojewódzkie, a jeszcze nie centralne. Ale skoro z czasem  na takie salony - po wielu wielu latach, nawet całych  pokoleniach - weszła Nieciecza czy Nowy Sącz, dobijają się Niepołomice, Chojnice czy Bytów to dlaczego z czasem nie uzyska tego Wałbrzych? Trzeba chcieć, trzeba pracować, trzeba pomagać – każdy we własnym zakresie. I być cierpliwym…