Przegrać mecz to boli. A przegrać ważny mecz u siebie to boli podwójnie. Taki czas przeżywają piłkarze i kibice Górnika. Dwie kolejne porażki na własnym boisku. Dobrze, że nasi przedzielili to zwycięstwem w Pniówku. Górnika trapi ta choroba od początku sezonu - brak ofensywy, brak goli, slaba skutecznośc. nasi strzelili 15 goli w 23 meczach. To jeden z najgorszych wyników w całej III ligi, we wszystkich grupach (gorsze są dwie drużyny z bardzo słabej I grupy, które zdobyły tylko 8 i 12 goli). W Górniku nie ma kto tych goli strzelać. Nie ma napastników z prawdziwego zdarzenia, zwłaszcza teraz gdy brakuje Migalskiego. Nie zawsze dopisze szczęście młodzieżowcom jak w Pniówku (gole Bronisławski, Surmaj, Sadowski). Jak trafiają na solidne, zgrane, wysokie obrony, a tak było ze Skrą i Zabrzem, nie mają zbyt wiele szans. W Zabrzu grało non stop 7 młodzieżowców, ale to wyselekcjonowani młodzieżowcy, reprezentanci kraju. U nas grało pięciu z konieczności, bo nie ma starszych zawodników. Górnik jeszcze walczy, bo do końca ligi daleko. Pozostało 11 kolejek, do zdobycia są 33 punkty. To 150% tego co do tej pory Górnik zdobył. Sądzę, że wystarczy 40 punktów, by utrzymać się w tej lidze. Ale trzeba poprawić skuteczność, trzeba strzelać gole. Górnik wciąż szuka zawodników, którzy mu pomogą na finiszu ligi. Namawia mocno ... Dominika Radziemskiego, by rozwiązał kontrakt w Niepołomicach, bo tam już nie zagra w II lidze i wrócił pomóc macierzystemu klubowi. Może się to już wkrótce uda....