Grzesiak ujawnia

Strona Główna » Piłka Nożna » Artykuły » Archiwum » Grzesiak ujawnia

Rozmowa z Czesławem Grzesiakiem, nowym - starym (po kilku latach przerwy) prezesem KP Górnik Wałbrzych.

- Gratulować panu prezesury Górnika, czy współczuć?

- Ani jedno, ani drugie. Gratulować nie ma czego, bo podjąłem się trudnej misji. Poza tym to taka funkcja, że jest dużo pracy, jej rezultat do końca nie jest pewny, są nerwy, stres, a dookoła jest krytyka tych, którzy zawsze wiedzą lepiej, ale nigdy sami nie próbują nic dla klubu robić. Już to przerabiałem na początku tej dekady. Współczuć też nie ma powodu, w końcu nikt mnie nie zmuszał do objęcia tego stanowiska.

- To co zadecydowało, że po kilku latach przerwy ponownie podjął się pan prezesury Górnika, do tego w tak trudnym momencie? Trudniejszym niż przed dekadą…

- Kilka spraw. Pierwsza, to ja lubię sport, szczególnie futbol, sam wciąż gram w piłkę. Po drugie, sytuacja Górnika, w jakiej się znalazł i okres bezkrólewia na stanowisku prezesa, którym nikt nie chciał być. Po trzecie, sporo się napracowaliśmy przez kilka miesięcy, by przygotować program naprawczy. I teraz przed sądem ktoś musiał klub reprezentować, a nie było ani zarządu, ani prezesa, więc wszystko mogło pójść na marne. Po czwarte, w końcu, widziałem, że jest grupa ludzi, którym na Górniku zależy, chcą pracować, pomagać, ale nie chcieli być tym liderem. Postanowiłem wziąć więc to na siebie, mając obiecane wsparcie dla moich działań. Poza tym, jestem stąd, to trochę wstyd, że taki klub, z taką historią, wynikami, z dużą grupą dzieci trenujących, nie mógł doczekać się prezesa. Trudno to było zrozumieć.

- Co jest najważniejsze dla Górnika na dzisiaj?

- Jest kilka ważnych, ale dwie na ten moment są najważniejsze. Pierwsza, to zawarcie układu z wierzycielami. Jesteśmy po zgromadzeniu, na którym ustaliliśmy warunki tego układu. Głosowało za nim ponad 90% wierzycieli. To dobre dla klubu warunki. Część zobowiązać została umorzona, a reszta rozłożona na kilka lat spłaty. 1 marca sąd ma w tej sprawie wydać postanowienie. Jak będziemy mieć to za sobą, to odetchniemy i będziemy spokojniej pracować. Druga ważna na dziś sprawa, to zmontowanie składu ludzi – trenerów i zawodników, uporządkowanie kontraktów, podpisanie nowych, by móc wystartować w rozgrywkach w możliwie optymalnym składzie. Nie mamy za wiele pieniędzy, nie możemy oferować kokosów, nawet jak na III ligę. Musimy apelować do wałbrzyskiego patriotyzmu, szukać młodych zawodników, stawiać na swoich wychowanków.

- Do spraw kadrowych zaraz wrócimy, ale jeszcze o nowym zarządzie i celach. Jak się panu pracuje z byłymi zawodnikami, dużo młodszymi, bez wielkiego doświadczenia w zarządzaniu?

- Jestem mile zaskoczony ich postawą, dobrze się dogadujemy. Oni mają doświadczenie, prowadzą swoje firmy, mają dobry kontakt z zawodnikami, bo razem grali, mają też kontakt z kibicami. Naprawdę współpraca nam się dobrze układa, mają pomysły, ambicje, chcą zrobić wiele dobrego.

- Dalsze cele Górnika?

- Ten sportowy, to rzecz jasna utrzymanie się w III lidze. I w następnym sezonie powalczenie o coś więcej. Druga rzecz to uporządkowanie pracy z dziećmi w Wałbrzychu. Nie może być tak, że kilkanaście klubów pracuje z dziećmi, podpiera sobie coraz młodsze dzieci, szkoli lub udaje, że szkoli i wypycha za wszelką cenę, by zarobić dwa czy trzy tysiące. Prosty przykład. Mieliśmy w kategorii młodzika w szkółce Górnika Włodka Ciołka i kilku dobrych chłopców. Nie zgodził się na nasze warunki, zabrał grupę poszedł do Górnika Nowe Miasto. Po roku nie ma już go w tamtym klubie, ale nie ma też w tamtym klubie bardzo zdolnych młodych piłkarzy, którzy poszli w Polskę w wieku 14-15 lat. Nie zrobili żadnego wyniku dla klubu wałbrzyskiego w juniorach, odeszli prawie za darmo. Kto na tym skorzystał poza ligowymi klubami z Łodzi, Gliwic, Warszawy, Zabrza, które dostały ich prawie za darmo?

- Jak pan chce to unormować?

- W prosty sposób, w Wałbrzychu liderem jest Górnik, na Dolnym Śląsku Zagłębie Lubin. Czy chcemy, czy nie takie są realia. Byłem niedawno w Lubinie na rozmowach o współpracy. Zagłębie wszystkich w regionie wyprzedziło o kilka długości w zakresie akademii piłkarskiej, warunków, metod pracy, wiedzy trenerów. Wydawało mi się, że wiem sporo na ten temat po tylu latach działania w futbolu i spotkania w nim wielu ludzi. Tam przekonałem się, że wiem za mało, że inni wiedzą więcej i lepiej, że mają schematy, metody, ludzi, bazę, pieniądze. Oni też tego nie wiedzieli 10 lat temu, ale włożyli w to kilka milionów złotych, bo ich było na to stać, sprowadzili Holendrów, gotowe wzorce, przy nich wyszkolili swoich trenerów i teraz mogą uczyć innych. Dlaczego z nimi nie współpracować? Ale nie za 2 tysiące złotych za piłkarski talent. Tylko za to, że oddajemy wam dwóch 13-latków, czy jeszcze młodszych, a dostajemy od nich dwóch młodzieżowców na wypożyczenie na sezon, którzy robią nam grę czy wynik, albo pokazują innym jak można trenować i grać. Od lepszych warto się uczyć.

- Wróćmy do kadry, kto nowy pojawi się w Górniku?

- To sprawa trenera Bubnowicza, który niestrudzenie odwala kawał dobrej roboty, mając taką kadrę jaką mamy na dzisiaj. Muszę jednak przyznać, że z przyjemnością patrzyłem na tą naszą młodzież jak nie ustępowała starszym od siebie Czechom w niedawnym sparingu. Mam nadzieję, że uda nam się z Victorią Świebodzice wymienić na zawodników i zostanie w Górniku Sadowski. Sadzę, że Bronisławski będzie chciał się odbudować w macierzystym klubie i też zostanie u nas przynajmniej na wiosnę. Tyktor chce grać, obiecał nam pomóc wiosną. Nie znam planów Popowicza, ale damy mu szansę, jeżeli chce grać nadal w poważną piłkę. Liczę, że wróci do bramki Jaroszewski, który leczy kontuzję. Rozglądamy się jednak za bramkarzem na wypadek, gdyby były problemy z obsadą tej pozycji. Cieszę się, że nikt poza Grześkiem Michalakiem, nie odszedł tej zimy, chłopcy widzą sens swojej pracy w Górniku.  

- Skąd pieniądze, sama miejska dotacja nie wystarczy?

- W Urzędzie Miasta panuje dla Górnika atmosfera zrozumienia i chęci pomocy. Prezydent obiecał, że - jak uporządkujemy sprawę zadłużenia - nie zostawi nas na pastwę losu. Wysokość dotacji, jaką dostaliśmy ostatnio na szkolenie młodzieży, to potwierdza. Szukamy dalej sami, liczę na branżę budowlaną, z której wywodzi się rodzina Michalaków, mam swoje biznesowe kontakty. Liczę, że wzrośnie frekwencja na meczach i dochód z biletów będzie większy. Zawodnicy muszą czuć, że mają dla kogo grać, że są potrzebni. Będziemy żyć skromnie, ale takie mamy na tę chwilę realia.

- Czy były prezes Tomasz Jakacki wspiera nadal Górnika?

- Bardzo pomógł nam w ostatnich miesiącach, to dzięki jego determinacji Górnik nie wycofał się z ligi jesienią. Pomagał nam do momentu wyboru nowych władz, za co jesteśmy mu wdzięczni, teraz ma prawo odpocząć od tych spraw. Ma swój wkład w tym, że Górnik nadal jest w grze, ma swoje plany i mam nadzieję, że obroni szczebel centralny dla Wałbrzycha tej wiosny.

 

- Oby tak się stało, dziękuję za rozmowę.