Nie ma odważnego

Strona Główna » Piłka Nożna » Artykuły » Nie ma odważnego

Po ostatnim komentarzu ligowym dostałem takiego krótkiego maila od młodego kibica. Oto jego treść: "Niestety, pozycja Górnika II Zabrze nie jest pierwszą bezpieczną pozycją. Zobaczcie na spadkowiczów z II ligi. Z trzeciej poleci niestety siedem zespołów. Z jednej strony cieszę się z waszego optymizmu, ale rzeczywistość jest inna. Garstka kibiców, brak chłopców do podawania piłek, zerowa wartość Górnika w ataku (9 bramek strzelonych !!!!!!!!!!). O sytuacji finansowej nawet nie piszę, ponieważ jej nie znam. Strasznie to wszystko smutne." Trudno nie przyznać racji  kibicowi, zwłaszcza w zakresie trafnych obserwacji na temat kibiców (faktycznie, przychodzi garstka 400-500 osób), ostatnio także braku chłopców do podawania piłek (jak nasi przegrywali to sami musieli biegać długie dystanse za piłką, bo rywal wybijał poza boisko) czy strzeleckiej mizerii. Tyle, że w obecnej sytuacji ostatnie czego potrzeba piłkarzom Górnika to krytyka. Ci chłopcy robią co mogą, by uratować ligę, honor i przyszłość zasłużonego klubu, swoją pozycję na rynku piłkarskim. Zostali ci, którzy czują się najbardziej zwiąaani z klubem i miastem, są zwiazani pracą lub rodziną. I grają jak potrafią. jedni lepiej, drudzy gorzej. Nie można im odmówić ambicji, woli walki, zaangażowania, pasji. To było szczególnie widać w ostatnim meczu ze Żmigrodem. U nas grało cały czas sześciu młodzieżowców (a musi być dwóch). I to wcale nie tych najlepszych, których wychował Górnik (a są tacy i to nieźli), bo oni już dawno odeszli (Łasicki, Biel, Bartkowiak, Bronisławski, Żyra, Popowicz). Gdyby oni byli i były nieco większe pieniądze, to sytuacji byłaby zupełnie inna. Gornik placi jednak za zycie ponad stan i za organizacyjną zawieruchę. To trzeba przetrwac, zacisnąć zęby i przeczekać. Ta jesień jest najtrudnieszja, dlatego każdy punkt jest na wagę złota. Zostały dwa trudne mecze, trzeba walczyć do końca. A klub wciąż czeka na prezesa. Z rozsądkiem, pasją i chęcią wyciągnięcia klubu z otchłani finansowo-organizacyjnej. Okazuje sie, że w stutysięcznym mieście nie ma takiego odważnego i chętnego, który podjąłby się takiego zadania. I wyzwania. Wkrótce do tematu wrócimy.  Teraz powodzenia we Wrocławiu w sobotę.