Górniki dwa

Strona Główna » Piłka Nożna » Artykuły » Górniki dwa

Jakby kłopotów w wałbrzyskim futbolu było malo, to zaczął się spór na linii piłkarze Górnika - klub Górnika. Powodem stało się spotkanie z dziennikarzami po meczu  Górnika ze Stalą Brzeg. O spotkanie poprosili sami piłkarze, obecni na nim byli trenerzy I drużyny. I wylali swoje żale do kilku dziennikarzy. Ci zaś sprawę nagłośnili. W rezultacie klub wydał oświadczenie, w ktorym ogłosił, że - delikatnie mówiąc - zawodnicy mijali się z faktami. Oto oświadczenie klubu.

Klub Piłkarski Górnik Wałbrzych znalazł się w trudnym położeniu finansowym, co stało się tematem publikacji w lokalnych mediach. Niestety, nie wszystkie informacje są prawdziwe. 

Rzeczywiste zaległości wobec zawodników sięgają dwóch, w kilku przypadkach trzech miesięcy. Od 1 sierpnia na bieżąco wypłacane są stypendia przyznane przez Urząd Miejski w Wałbrzychu. Zaległe wynagrodzenia trenerskie dotyczą trzech, czterech miesięcy. 

Nieprawdziwe są informacje dotyczące rzekomych pożyczek na wyjazdy do Bielska-Białej i Zabrza. Dzięki dotacji z Urzędu Miejskiego Klub z góry, na cały sierpień opłacił koszty meczów wyjazdowych oraz organizację zawodów w roli gospodarza wszystkich drużyn seniorów i młodzieżowych. 

Środki pozyskane z Miasta, zapewniające bieżące funkcjonowanie Klubu (m.in. organizację zawodów i wynagrodzenia trenerskie), muszą być wydatkowane zgodnie ze złożonym wcześniej kosztorysem. Nie można ich przeznaczyć na spłatę zaległych zobowiązań.

Aktualnie Klub jest w trakcie restrukturyzacji. Ugody zawierane z wierzycielami pozwolą na systematyczną spłatę i zmniejszanie zadłużenia. Wraz z Urzędem Miejski pracujemy nad wyjściem z ciężkiej sytuacji finansowej. 

Pod oświadczeniem podpisał się kierownik klubu Przemysław Strużyk.

O co w tym wszystkim chodzi? Rzecz jasna, o pieniądze. Ale nie tylko, także o najbliższą przyszłość, perspektywę dla drużyny seniorów, utrzymanie III ligi dla Wałbrzycha. Jak to w sporze bywa, prawda leży pośrodku, chociaż w tej sytuacji jakby bliżej prawdy jest klub. W ostatnim tygodniu Górnik wygrał konkurs na promocję miasta przez klub piłki nożnej i dostanie 140 tysięcy złotych. Można co prawda dyskutować o tej promocji przez klub, grający na czwartym szczeblu rozgrywek i zajmujący do tego ostatnie miejsce. Ale traktuje to jako forme szybkiej pomocy dla Gornika w obecnej trudnej sytuacji gminy. I bardzo dobrze, ż eprezydent zdecydowal sie na taki krok. Nikomu nie jest potrzebny upadek ligowego Górnika, a tym bardziej drużyn młodzieżowych. Zasada konkursów miejskich jest taka, że te pieniądze można wydac dopiero po podisaniu umowy. Tak naprawdę to Gornik znalazł się w niezlej sytuacji, bo na niespelna cztery miesiące tego roku ma do wydania 140 tysięcy złotych. To nie jest mało, bo w tym samym czasie jeszcze dostanie około 35 tysięcy na stypendia dla piłkarzy (4 miesiące razy 11 stypendiów x 750 złotych). Tak więc, mozna powiedziec, że przyslośc przed Gornikiem rysuje się wrecz rówowa w ostatnim kwartale tego roku, zapewne będzie na wynagrodzenia, wyjazdy, mecze u siebie. Zawsze mogą pomóc kibice, wystarczy by tysiąc ludzi kupiło bilety po 10 zł na każdy mecz, to kolejne 60 tysięcy złotych wpadnie do kasy klubu. Nie jest więc tak źle w najbliższej przyszłości kilku miesięcy, jak przedstawiają to piłkarze. Z tym, że jest kilka poważnych problemów.  

Nie ma tysiąca ludzi, a przecież mogłoby chodzić ich więcej, chociażby z patriotycznego wałbrzyskiego obowiązku, którzy chcą kupić bilety na mecze Górnika. Piłkarze źle zaczęli nowy sezon i daleka pozycja tym bardziej nie zachęca do odwiedzin Stadionu Tysiąclecia. Chociaz prawdziwy kibic jest od tego, by pomagać, kiedy jest źle, a nie kiedy jest dobrze, bo wówczas to zawodnicy dają sobie sami radą i nie narzekają. Piłkarze Górnika, a zwłaszcza rada drużyny, jest już na tyle dorosła, że powinna wiedzieć, że w życiu nie ma praktycznie nic za darmo i rachunki za siebie trzeba płacić. Są zaległości wobec zawodników. Wzięły się z sytuacji życia ponad stan. W ostatnich kilku latach. Owszem, była II liga krajowa, nawet czołówka II ligi (jedna zima na pozycji lidera i to zaledwie półtora roku temu!). Czy to jednak usprawiedliwia takie dzialania? Częściowo tak, bo jeżeli chce się konkurować z lepszymi (bogatszymi) od siebie to trzeba się do nich zbliżać poziomem sportowym, organizacyjnym, finansowym. A tak się składa, że w polskim futbolu większość klubów ma długi, że więcej  ma problemy finansowe niż ma dopięty budżet, że Górnik wcale nie jest w najgorszym położeniu, bo wystarczy przywołać przykłady Zawiszy, Widzewa, Górnika Zabrze, Jastrzębia, Bełchatowa czy ostatnio Wisly Kraków). Gdyby kilka lat wstecz zawodnicy się zastanowili, kiedy podpisywali kontrakty na znacznie większe kwoty niż dzisiaj mają stypendia, czy ich klub stać na takie wydatki, to może dzisiaj nie byłoby takich problemów?  Przecież te pieniądze, z gminy czy od sponosrów, nie wyfrunęły. Od kilku lat zawsze było ich za mało, koszty klubu rosły i wszyscy myśleli, że ... jakoś to będzie. W końcu ta nadmuchiwana bańka pękła, chociaż wszyscy chcieli dobrze. Piłkarze chcieli wygrywać i więcej zarabiać, trenerzy chcieli mieć lepszych i zgadzali się na transfery, działacze chcieli mieć sukcesy, więc przymykali oko na coraz większe rozwarstwienie między przychodami i wydatkami. Kiedyś musiało sie dojść do ściany i rozliczenia. To lato tego roku. To, że Górnik nie upadł w 2016 roku to też zasługa kilku stron. Piłkarze zgodzili się na dużo skromniejsze warunki. Powinniśmy im być wdzieczni i jesteśmy. Ba, nawet współczujemy, bo seriami przegrywać nie jest miło, bez względu na ligę i warunki w jakich się działa. Kilka osób (trudno mówić o grupie działaczy czy zarządzie) podjelo się bardzo trudnej misji wyprowadzenia klubu na spokojniejsze wody. Ba, są nawet chętni, by zająć się Górnikiem na dobre. Stawiają tylko jeden warunek: zaczną od finansowego zera. Trudno im się dziwić, bo mało jest wśród nas samobojców finansowych. I tu jest największy problem, bo Górnik nie może startować od zera. Nadzieja w gminie. I Wałbrzych nie mówi nie, chociaż prezydentowi nie brakuje problemów i miejsc, gdzie może i powinien wydawać pieniądze. Nie odwraca się od sportu. Ale też niech nie myślą zwolennicy muzyki, teatru, bibliotek czy tras rowerowych, że piłkarze (szerzej: wałbrzyscy sportowcy) powinni być ostatni w kolejce po miejską kasę. Na ten moment w każdej miejskiej instytucji zarobki są wyższe niż piłkarzy Górnika, ba, wszystkich klubów wałbrzyskich. A przecież klub to taka sama instytucja jak każda inna, porzebna w tkance miejskiej, do tego ze znacznymi sukcesami,  utrzymywana w mniejszej części z naszych podatków niż te z dziedziny kultury duchowej. Chciałby mieć Górnik zapewniony budżet teatru dramatycznego. A przecież frekwencję widzów ma pewnie większą w sezonie niż przybytki kultury.

Dlaczego klub tak syzbko oficjalnie prostował wynurzenia piłkarzy? Nie tylko dlatego, że częściowo mijali się  z prawdą. także dlatego, by nie zaogniać sytuacji z gminą. Bo tylko w niej ratunek na najbliższe lata. I na rozwiazanie problemu długu, który Górnika ciągnie w otchłań. Nie ma prostych, szybkich i dobrych rowiązań w tej sprawie. Owszem, jest jedna. Podjąć uchwałę o przekazaniu miliona złotych dla klubu. Najlepiej w tegorocznym jeszcze budżecie. I dać go na spłatę długów. Tak naprawdę w większości te pieniądze i tak trafią do gminnej i państwowej kasy (Aqua Zdrój, ZUS, Urząd Skarbowy) lub zasilą siłę nabywczą Wałbrzycha (wałbrzyskie firmy, piłkarze, trenerzy). Tak robię niektóre i to znacznie większe samorządy (ot, choćby Wrocław, Zabrze, Chorzów, w polskiej ekstrakalsie są cztery kluby, ktore są własnością gminy!, a im niżej tym tych klubów utrzymywanych przez gminę przybywa).  Nasz prezydent się wzbrania przed takim przejęciem klub wprost, bo wie, że to oznacza ciągłe kłopoty i potrzebę dofinansowania. Szuka pośredniego rozwiązania, chce dać pieniądze, ale w pewne ręce, nad którymi będzie mial nadzór, by uniknąć "powtórki z rozrywki". Niestety, nie może takiego kogoś znależć, trochę z braku chetnych, trochę z braku czasu. I to jest największy rpoblem stytusiecznego Walbrzycha. Nie ma kilku ludzi, którzy chcieliby raz jeszcze zająć się klubem. Nasz piłkarski siedemdziesięciolatek słabnie, ale jeszcze się trzyma. Trzeba mu tylko pomóc, by stanął na nogi. I pożył jeszcze kilkadziesiąt lat. W tej ziedzinie mamy w kraju stulatków i starszych. Dlaczego Górnik ma ich nie doczekać?

Klub protestuje, komplementując przy okazji gminę. Bez niej Górnikowi się nie uda przeżyć. Szkoda czasu, by powtarzać scenariusz z poczatku pierwszej dekady XXI wieku, kiedy to Górnik zaczął od klasy A i po 8 latach ponownie znalazl się tam gdzie jego miejsce - na szczeblu centralnym (II liga). Kosztowało to sporo pieniędzy, zdrowia, czasu. Straciliśmy jedno pokolenie piłkarskie.  Mamy dla kogo ratować Górnika. Smutne jednak jest to, że z tylu pokoleń piłkarzy Górnika i Zagłębia nie urodził się prawie nikt, by teraz wziąć sprawy klubu w swoje ręce i z błogosławieństwem magistratu doprowadzić do lepszej przyszłości. Zwracać uwage warto, ale narzekać i marudzić już mniej.  Lepiej juz zacząc wygrywać, może w najbliższą sobotę...