Wicemistrz Polski, podobnie jak wcześniej mistrz kraju, sprowadzili nasz AZS PWSZ na ziemię i do przysługującego im w ekstralidze ... drugiego szergu. To dobrze, bo już kilka rozgrzanych głów w Wałbrzychu widziało nasze piłkarki nie tylko na podium, ale nawet walczące o .... to najwyższe miejsce na podium. Tymczasem przyrody, a często i sportu, nie da się tak łatwo oszukać. Nasz zespół, wciąż budowany i kształtowany, chociaż z czołowymi zawodniczkami kilku reprezentacji kraju, wciąż się uczy, dopasowuje i tak naprawde tworzy.  Medyk czy Łęczna, dwa najlepsze zespoły poprzedniego sezonu, do tego jeszcze bardziej wzmocnione, z ambicją powalczenia w Europie (Medyk) i wygrania ligi w Polsce (Łęczna) pokazały, że są póki co o klasę lepsze. Po prostu znają się dobrze, mają swój styl, potrafią punktować ambitnego rywala, mając bardziej klasowe zaowodniczki, nie tylko z Polski, ale także Europy. No cóż, powinniśmy z pokorą przyjąć te zimne prysznice, wyciągnąć wnioski z tych lekcji i grać dalej. I tylko należy współczuć Darii Antończyk. Dawno nie miała takiego trójmeczu z wynikami w reprezentacj i w lidze 0:5, 0:3 i 0:5. I to w sytuacji, w której wcale nie grała źle...