Byłem zaskoczony dekoracją zdobywcy Pucharu Polski kobiet na szczeblu dolnośląskim. Z jednej strony prezes Andrzej Padewski dołożył starań, by mecz finałowy odbył się na godnym tego stadionie - zespoły z Legnicy i Wałbrzycha wysłał aż do Polkowic. To sprawiło, że zainteresowanie było nikłe, na trybunach zasiadło 50 osób, z tego kilkanaście z Wałbrzycha. Prezes Padewski sam tabletem prowadził transmisję w internecie z tego meczu. Ale z nagrodami nie poszalał. Puchary po 50 złotych. Można było naprawdę kupić bardziej okazałe (patrz turniej siatkarki O Puchar Prezesa WZK Victoria SA). Do tego dołożył reprezentacyjne biało-czerwone stroje każdej zawodniczce. Niby fajne. Tylko dlaczego zwycięzca finału dolnośląskiego PP mężczyzn dostaje od związku 30 tysięcy złotych, a zwycięzca dolnośląskiego PP kobiet tylko dostaje koszulkę i spodenki? I dzieje się to w sytuacji, kiedy prezesem DolZPN jest Andrzej Padewski, jednocześnie przewodniczący Komisji Piłki Nożnej Kobiet PZPN. Jak tak będziemy  popularyzować, nagradzać i równo traktować piłkarki i piłkarzy to długa, bardzo długa droga przed nami, by obie te dziedziny wyrównać poziomem gry, zainteresowania kibiców, rangą imprezy. Była ku temu kolejna okazja i DolZPN ją zmarnował...