Aktualne Wyniki
Na dobry start
O tym się mówi
Zegar bije
Terminarze, tabele
Do Poczytania
Powtórka z historii
Czas podsumować sezon koszykarzy Górnika Trans.eu Zamek Książ. Sezon dziwny, zaskakujący, ale zakończony tak samo jak przed rokiem, dwoma czy trzema. To wręcz wydaje się niemożliwe, że taka historia mogła spotkać jedyną drużynę. Cztery sezony z rzędu gra o awans, jest tak blisko wywalczenia go, by za każdym razem jednak tego awansu nie zdobyć i zajmować drugie miejsce w tej rywalizacji (w 2020 roku Górnik był liderem, kiedy rozgrywki przerwano z powodu pandemii i nie było awansu do ekstraklasy). Cztery razy być drugim. Można popaść w kompleksy. Taka sytuacja już raz w 75-letniej historii koszykówki w Wałbrzychu naszemu klubowi się przydarzyła. W II połowie lat sześćdziesiątych (1966-1969). Górnik przez cztery lata zajmował w II lidze miejsca 3., 2., 3. i 2. To oznaczało cztery nieznacznie przegrane awanse (wchodziły dwie lub jedna drużyna). Podobna historia przydarzyła się wałbrzyszanom nieco później, kiedy Górnik w latach 1970-1976 cztery razy był jak "wańka-wstańka", bo cztery razy zdobywał awans (70, 72, 74, 76), by trzykrotnie spaść z najwyższej ligi (71, 73, 75). Dopiero później ustabilizował skład i wyniki, królując w polskiej koszykówce w latach osiemdziesiątych.
Co stanie się teraz? Czy Górnika (czytaj Wałbrzych) stać na piąty sezon gry o awans, bez pewności, że się w końcu uda? Co zrobić by się udało? Czy jeszcze bardziej wzmocnić skład zawodnikami z zewnątrz, bo tak dobrych i licznych wychowanków, którzy daliby awans, to raczej nie mamy? Górnik już próbował wszystkiego. Zmieniał skład, zmieniał trenerów, pojawiali się nowi sponsorzy, zwiększała się dotacja gminy i miejskich spółek. Efekt był taki sam - przegrany awans na mecie sezonu. Klub żył - jak większość ligowców w naszym mieście - dzięki finansom gminy. Był największym beneficjentem dotacji miejskich. Ale odwzajemniał się nie tylko wynikami, emocjami, ale także promocją w całym kraju, bo inne dyscypliny rzadko kiedy sięgały po takie wyniki. Czy nie wypalili się już wałbrzyscy koszykarze - ci, którzy grają od kilku lat i mają za sobą te dziwne finisze, czy nie wypalili się już działacze, którzy starają się jak mogą w tych trudnych warunkach, by sięgnąć po sukces. Może po prostu mają dość tej walki całosezonowej, przegrywanej przez jedno czy dwa spotkania? Najbliższe tygodnie to nam pokażą. Póki co, podziękujemy koszykarzom, ich opiekunom i osobom zarządzającym klubem za atrakcyjny sezon. Emocji bowiem nie brakowało. A te w sporcie są najważniejsze...