Nowa siła

Strona Główna » Inne Dyscypliny » Artykuły » Archiwum » Nowa siła

Z dwóch lat propozycji gry we Francji zrobiły się dwie dekady. Teraz Ryszard Święch wrócił do Boguszowa i próbuje zaistnieć w wałbrzyskim tenisie stołowym.

Święch wywodzi się z grupy Antoniego Słowika, która  w latach osiemdziesiątych wyniosła wałbrzyski i boguszowski tenis na krajowe salony. Jako Victoria Wałbrzych awansowali wówczas do I ligi, najwyższej klasy rozgrywkowej. To dzięki nim do Wałbrzycha przyjeżdżały najlepsze drużyny kraju – AZS AWF Gdańsk i AZS Gliwice z Andrzejem Grubbą i Leszkiem Kucharskim na czele. Święch przez kilka sezonów grał w ekstraklasie. Wcześniej jako student AZS Politechnika Wrocławska zdobył nawet wicemistrzostwo akademickie kraju.  Kiedy przekroczył trzydziestkę rozglądał się za  nowym miejscem w życiu zawodowym. Niespodziewanie zaproponowano mu dwuletni kontrakt sportowy we Francji.

- Miałem wyjechać na dwa lata, skusiłem się, bo to oznaczało zdecydowanie lepsze perspektywy zawodowe, chociaż jako pracownicy górnictwa nie mieliśmy źle w Victorii – wspomina Święch. – Trafiłem do małego klubu koło górniczego Lille. ASL Proville występował wówczas w IV lidze francuskiej, a ten kraju także zaliczał się do europejskiej czołówki. Najpierw tylko grałem, zaczęliśmy awansować, doszliśmy do II ligi, to dla tak małego klubu był wielki sukces, bo Francja wówczas przeżywała rozkwit tenisa stołowego. Z czasem stałem się grającym trenerem, zmieniałem kluby, zmieniały się cele, a lata pędziły. Tak minęły dwie dekady.

Wokół wszystko się zmieniło. W Polsce nie tylko ustrój, ale też tenis. Nasi zawodnicy przegonili Francuzów. Z kolei po Victorii Walbrzych niemal słuch tenisowy zaginął. Święch postanowił wrócić do kraju. Od roku znowu jest w Boguszowie, miał nawet grać w poprzednim sezonie w barwach III-ligowego FRW Orzeł, ale nie mógł, bo zaliczył występy w klubie francuskim.  Na sezon 2010/11 także zgłosił go klub do rozgrywek w lidze francuskiej, jeszcze nie zagrał w jego barwach, ale nie wyklucza zimowego wypadu do Francji.

-  Mam pomóc, gdy by klub potrzebował punktów, na razie mnie nie wzywają – mówi pan Ryszard.

W Wałbrzychu szkoli studentów PWSZ AS, wyłapuje tych, którzy mają za sobą grę w klubach. Sam także reprezentuje uczelnię wałbrzyską. W pierwszym turnieju był 18, w drugim już 6. Przed nim jeszcze dwa turnieje. Nie wyklucza gry w wałbrzyskim trzecioligowcu. Marzy mu się znowu silny klub z wałbrzysko-boguszowskim rodowodem. Zawodników wychowanych w miastach pod Chełmcem nie brakuje, może czas zacząć działania, które te marzenia zaczną przekuwać w czyny.