Gwarki z olimpijczykiem

Strona Główna » Sporty Zimowe » Artykuły » Archiwum » Gwarki z olimpijczykiem

Obok Mai Włoszczowskiej tak utytułowanego sportowca jak tegoroczny zwycięzca w biegu głównym na 20 km stylem dowolnym na tej imprezie nie było. Tydzień po MŚ w biathlonie pod Andrzejówką zameldował się Krzysztof Pływaczyk. I wygrał swój bieg.

Krzysztof Pływaczyk przed tygodniem walczył jeszcze w czeskim Nowym Mieście na Morawach o jak najlepsze miejsca w Mistrzostwach Świata seniorów. Wrócił z nich i postanowił wystartować w imprezie, która przed laty go wypromowała. Już raz na koncie miał zwycięstwo, ale to było jeszcze w ubiegłym tysiącleciu. Teraz nie miał sobie równych , chociaż na starcie nie zabrakło innych znanych biathlonistów czy też liczących się w  biegach długodystansowych narciarzy z Czech. Siłą rzeczy Krzysiek był faworytem stylu dowolnego i nie zawiódł swoich licznych kibiców z Czarnego Boru i Witkowa. Z dużą przewagą przybiegł na metę, zdążył udzielić już kilku wywiadów, zanim przybiegł następny na tym dystansie, również biathlonista Grzegorz Bril (Jedlicze, AZS AWF Katowice). Trzeci na mecie Radosław Szwade z Dusznik, to dwukrotny zwycięzca Biegu Gwarków z 2009 i 2012 roku.

Dużo bardziej zacięta była rywalizacji na głównym dystansie w stylu klasycznym. O zwycięstwie, jak się potem okazało, bo czas tym razem był mierzony netto, więc nie miejsce na mecie, ale rzeczywisty czas biegu od linii startu do linii mety ustalał ostateczna kolejność. I okazało się, że najszybszy był Bogusław Gracz ze Skawy, który zaledwie o 4 sekundy wyprzedził Norberta Maciulewicza z Miszkowic! Trzeci zaś przybiegł na metę najlepszych z czeskich biegaczy, zwycięzca sprzed roku Pavel Brydl. Warto dodać, że Bogusław Gracz to wielki pechowiec z 2012 roku. Wówczas bieg stylem dowolnym na 20 km, prowadził stawkę biegaczy i tuż przed meta pomylił trasę. Wykorzystał to Szwade, wbiegł pierwszy na linię mety, a Gracz musiał zadowolić się drugim miejsce. Tym razem los okazał się dla niego łaskawy i stanął pod Andrzejówką na najwyższym podium.

Biegi główne pań należały do zawodniczek z Czech. Swój wynik sprzed roku na 20 km stylem dowolnym powtórzyła Jitka Pesinova. Dzięki temu dołączyła do Doroty Dziadkowiec - Michoń i Marzeny Sobierajskiej, który rok po roku wygrywały Gwarki. Druga na mecie w stylu dowolnym była Anna Kalina (Pod Stróżą Miszkowice), a trzecia Czeszka Eva Sefcowa. Ta sztuka, dwóch kolejnych zwycięstw, nie udała się w niedzielę innej Czeszce Jolanie Benesovej, która już zna smak zwycięstwa w Andrzejówce, ale tym razem na dystansie 20 km stylem klasycznym musiała uznać wyższość młodszych polskich narciarek. Zwyciężyła na tym dystansie Natalia Grzebisz (AZS AWF Katowice) przed Natalią Surdyką (Pod Stróżą Miszkowice) oraz Magdalena Morawska (Legnica).

Ci co stanęli na podium rywalizacji biegów głównych to są wyczynowcy, byli lub obecni zawodnicy klubów sportowych. Ale magię i urok Biegu Gwarków tworzą amatorzy. Często tacy, którzy raz w roku sięgają po narty i staja na trasie tego biegu. Takich jest zdecydowanie więcej. Takich jak ów narciarz z Beskidów, który przyjechał w niedzielę z dyplomem wywalczonym na ... I Biegu Gwarków w 1978 roku! Ale też pod Andrzejówka był narciarz, który ma w swoim dorobku wszystkie starty w tej imprezie. To wałbrzyszanin Józef Żuk. On ma ten powód do dumy, że startował we wszystkich imprezach w dniu ich organizacji. Inni bowiem, jak Edek Dudek też zaliczyli wszystkie Gwarki, ale robili to w dodatkowych terminach, bowiem niekiedy imprezy krajowe i zagraniczne nakładały się na siebie. Niewiele mniej startów ma na koncie 78-letni Tadeusz Maczuba. On opuścił zaledwie dwa biegi, w niedziele jednak po raz kolejny stawił się na starcie i w dobrej formie przebiegł cały dystans. Podobnie jak Barbara Pisarska-Stefanow, najstarsza uczestniczka XXXIV Biegu Gwarków. Ona startował w tej imprezie razem z synem Marcinem. A mąż Włodzimierz kibicował im zza ogrodzenia. Takich rodzinnych duetów i tripletów było na polanie znacznie więcej, to najczęściej rodzice i dzieci z Wałbrzycha, Czarnego Boru, Miszkowic, Witkowa, Sokołowska. Nie brakowało zawodników z Żywca, jak rodzina Dudków, Dusznik-Zdroju, Głuchołaz. Weteranami są biegacze z Żarowa, którzy od 30 lat biegną zawsze z tą samą flagą swojego miasta. Nie o miejsca na podium oni walczą, ale o satysfakcję ukończenia biegu. Wiele było takich przypadków pod Andrzejówką, że obok siebie ustawiali się narciarze w jakże różnym sprzęcie. Ekstra kombinezony i super narty sąsiadowały z przysłowiowymi „polsportami" z lat siedemdziesiątych i butami - trzewikami, zapinanymi poniżej kostki.

Bieg Gwarków ma górnicza tradycję. Przez lata był organizowany siłami wałbrzyskich kopalni. To jednak już przeszłość, dzisiaj górnictwo w Wałbrzychu można oglądać tylko w powstającym muzeum „Stara Kopalnia". Tę górnicza tradycję reprezentował na nartach Marek Dolat, który na bieg wybrał się w mundurze górniczym, z czako i orderami na piersi. Dostojnie pokonał dystans 10 km, zakładając, że będzie ostatni. Biegł powoli, by wszyscy długo mogli go oglądać. Tak się miesza tradycja ze współczesności, najmłodszym pokoleniem biegaczy, którzy startują częściej na zagranicznych imprezach niż na krajowym podwórku.

Wałbrzych tworzy swoje dwie rekreacyjne nogi. Ta jedna, zimowa stoi już mocno. To właśnie jest Bieg Gwarków. Drugą Wałbrzych przed rokiem ponownie próbował mocno postawić. To letni półmaraton uliczny. Reaktywowany w centrum miasta zebrał ponad pół tysiąca startujących. To niemal tyle samo ilu wczoraj pobiegło gwarków pod Andrzejówka. W tym roku półmaraton także odbędzie się w sierpniu. Temu służy całoroczna akcja „Biegaj-zapobiegaj" i sobotnie treningi biegowe prowadzone przez dwukrotnego olimpijczyka Romana Magdziarczyka. Zapraszamy do hali lekkoatletycznej i do Parku Sobieskiego na regularne bieganie.

I na koniec podziękowania dla organizatorów. W pierwszym terminie XXXIV Biegu Gwarków nie było za wiele śniegu i imprezę przełożono na 24 lutego. Teraz śniegu było aż za dużo. Trzeba było naprawdę od czwartku się napracować, by przygotować aż dwie trasy do biegania. Bardzo wiele pomogły Kopalnie Surowców Skalnych w Bartnicy. To ich ciężki sprzęt odśnieżył drogi, zrobił parkingi na trasie Wałbrzych - Andrzejówka. Wszyscy dotarli na czas i bez przeszkód. A pracownicy OSiR Wałbrzych i UMiG Mieroszów dołożyli swoje działania organizacyjne, dzięki czemu ta impreza mimo pogodowych niespodzianek doszła do skutku. I, co ważne, trasa do stylu dowolnego wokół Waligóry nadal będzie otwarta i dostępna dla narciarzy. Nadal będzie przecierana skuterami, nadal będzie ją na co dzień dozorował GOPR. Dlatego zapraszamy do Andrzejówki w najbliższych tygodniach, bo śniegu jest tyle, że nawet przez miesiąc da się biegać trasami XXXIV Biegu Gwarków. A za rok jubileusz. Może uda się osiągnąć tysiąc zgłoszonych narciarzy?

Komplet wyników na www.datasport.pl/bieggwarkow

 

Na mecie powiedzieli:

Krzysztof Pływaczyk: - Nie zastanawiałem się długo, kiedy okazało się, że mam wolny weekend i mogę wziąć udział w Biegu Gwarków. Ta impreza przed laty sprawiła, że pokochałem bieganie na nartach. Teraz uprawiam biathlon i wierze, że za rok pojadę po raz drugi na olimpiadę. Już w tym roku miałem lepsze wyniki, wracam po chorobie do pełnej formy i wierzę, że tak jak dziewczyny, tak i my w męskim biathlonie sprawimy jeszcze radość kibicom. A Gwarki to piękna impreza, przez kilkanaście lat nie mogłem w nich startować, ale dzisiaj miałem duża radość, stając ramię ramię z amatorami.

Natalia Frączek: Ostatnie lata poświęcam narciarstwu, ale jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa w kolarstwie. Pracuje w firmie mamy Mai Włoszczowskiej, często z panią Ewą biegamy na nartach, a z kolei Maja namówiła mnie znowu na kolarstwo. Nie jest wykluczone, ze razem z siostrami Brzeźnymy pojawię się wiosną w nowym klubie.

Mariusz Gawlik, dyrektor biegu: Dużo liczba startujących jest dla nas największą frajdą. Napracowaliśmy się bardzo, ale serce rośnie jak widzi się tych młodych, i tych starszych na nartach. Warto było te nieprzespane noce na to poświęcić. Dziękuję wszystkim, którzy dołożyli swoja cegiełkę do tej imprezy.

Edward Dudek: Gwarki beze mnie to niemożliwa rzecz, dlatego bez względu na formę i zajęcia zawsze staram się być w Andrzejówce. I wszystkim mówię, że jak narciarz nie pokona tych trasach w Górach Wałbrzyskich to nie jest narciarzem. Nie dziwię się takiej frekwencji Czechów. Oni lubią takie trasy i chętnie tu przyjeżdżają.

David Srutek: Nie miałem numeru startowego, bo ich zabrakło. Ale poratował mnie jakiś narciarz, który oddał mi swój numer, bym jak mógł startować w biegu, a on tylko przeszedł trasę na zaliczenie. Jestem mu bardzo wdzięczny, bo wygrałem swoja kategorię wiekową. To się nazywa fair play.

Marek Dolat: Ja przepracowałem 28 lat w górnictwie i nigdy nie byłym wyczynowym narciarzem, ale z Gwarkami jestem związany od początku. Najpierw jako organizator tego biegu, a od kilkunastu lat jako uczestnik. Nauczyłem się biegać, pewnie to nie jest styl zawodowca, ale do mety zawsze dobiegam. Dzisiaj przyszedłem w mundurze górniczym, by dać świadectwo początków tego biegu. I pokonałem 10 km. Jestem pełen uznania dla organizatorów, że przygotowali mimo opadów te trasy.

Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha: Ja sam lubię sport, zjeżdżam na nartach, pływam, jeżdżę na rowerze. I dlatego będziemy w Wałbrzych uprowadzić takie akcje rekreacyjne, treningi, biegi narciarskie, biegu uliczne, akcje biegowe. Bo to jest lepsze niż tabletki. I mowię to jako lekarz.