Stutysięczny Wałbrzych okazał się lepszy od milionowego rosyjskiego Kazania. Rosjanie w tym mieście mocno stawiają na sport. Także akademicki. Do czeskiego Ołomuńca (1,5 tysiaca km drogi!) przywieźli drużyny i mężczyzn i kobiet. Wałbrzych miał tylko ekipę mężczyzn. I oba miasta, obie uczelnie (PWSZ i Magnitogorsk Uniwersitety Technologie) rywalizowaly od początku o palmę pierwszeństwa, zdobyły po pięć medali. Ale tylko wałbrzyszanie mieli trzy złote. Zresztą cała Europa znalazła się w cieniu Wałbrzycha, bowiem nasi wywalczyli wszystkie możliwe złote medale, co się do tej pory w ośmiu turniejach  AME nie zdarzyło. Polska, licząca się od lat w akademickim tenisie stołowym (przed rokiem w Zagrzebiu zdobyła 8 medali, teraz miala aż 6 drużyn - Wałbrzych, Rzeszów, Warszawa - dwie, Wrocław, Częstochowa) w całych mistrzostwach w czeskim Ołomuńcu wywalczyła 10 z 24. możliwych medali. A połowę z tej dziesiątki zdobył AZS PWSZ. Wielkie brawa dla naszej ekipy, poprawili swój więcej dobry wynik sprzed roku (były trzy medale, teraz pięć), zagarnęli w rywalizacji mężczyzn wszystko co mogli zrobić, byli zdecydowanie najlepsi. Teraz dostana nagrodę. Nasi tenisiści we wrześniu będą reprezentować Polskę na Uniwersjadzie w Tajpei. I zmierzą się z Chińczykami.