Najważniejsza jest pieczątka

Strona Główna » Artykuły » Archiwum » Najważniejsza jest pieczątka

Od miesiąca zbieram od trenerów i działaczy uwagi, dotyczące przydziału pieniędzy dla wałbrzyskich sportowców. I czekałem z komentarzem na ten temat właśnie do MP w boksie. Ze zdziwieniem bowiem znalazłem na liście stypendystów na 2013 rok trzech bokserów, chociaż było już od pół roku wiadome, że oni zakończyli kariery sportowe. Sadłoń już wiosną po zdobyciu złota na MP seniorów, Kaczor latem, kiedy zrezygnował z udziału w Lidze Światowej, a Burzyński nadlużej próbował utrzymać formę, ale dał sobie spokój z walkami jeszcze w 2012 roku. Tymczasem cała trójka dostała stypendia na 2013 rok. To co to ma być? Pomoc dla czynnego sportowca, czy nagroda za ubiegłoroczne sukcesy? Te UM z reguły wręcza sportowcom w marcu na gali, dziekując za wyniki sportowemu środowisku. Tym trudniej to zrozumieć, kiedy brakuje na liście stypendystów najbardziej utytułowanej młodziutkiej i perspektywicznej wałbrzyskiej lekkoatletki Weroniki Grzelak. A argumentacja braku stypendium dla Weroniku zwala wprost z nóg. Nasza halowa  mistrzyni Polski nie uprawia olimpijskiej dyscypliny! Po pierwsze, uprawia, bo dyscypliną jest lekkoatletyka, a nie sam wielobój, który jest konkurencją lekkoatletyczną. Po drugie, wszyscy - poza UM - wiedzą, ze siedmiobój uprawia się dopiero na szczeblu seniorów i juniorów. Kadeci mają pięciobój, bo są za młodzi na pozostałe dwie trudne konkurencje. Trudno zostać siedmioboistką od razu, wcześniej po prostu uprawia się pięciobój. Co trzeba zrobić dla wałbrzyskiej komisji, poza zdobyciem kilku medali, ustanowieniem rekordu kraju i poprawieniem rekordów życiowych, by zasłużyć na 350 złotych? Do tego w sytuacji, gdy innym daje się stypendia, chociaz już sportu nie uprawiają.  Działacze i trenerzy opowiadają jak weryfikowane są wnioski o dotacje i stypendia. Brak ważnego KRS, czy jednej pieczatki dyskwalifikuje wniosek, zawodnika, całą pracę, wykonywaną najczęciej społecznie. Nie wartość sportowa, nie wynik, nie szansa na rozwój, nie promocja miasta czy dyscypliny. Chcemy budować lekkoatletyczny stadion za kilkadziesiat milionów, a  nie stać nas na 350 zlotych dla największego lekkoatletycznego talentu ostatniej dekady? Dlaczego najważniejsza jest przysłowiowa pieczątka, a nie czlowiek? Bokserzy ją mieli, więc dostali kasę, chociaż już nie startują. Grzelak, chociaż zdobywa medale, tej pieczatki nie miała, więc nie dostała. Przed rokiem komisja stypendialna przyznała pieniądze sportowcom, którzy nie spełnili warunków określonych w uchwale. Na nic zdały się protesty środowiska. Teraz znowu są problemy. Co  mają zrobić kluby, by w końcu odczuć, że to oni są ważni i ich podopieczni, a nie pieczątka, urzędnik czy jakiś przepis? Dlaczego UM nie pyta tych co wiedzą co się w sporcie naszym dzieje, a patrzy tylko na paragrafy. I strzela rok po roku takie gafy...