Urząd robi dogrywkę

Strona Główna » Artykuły » Archiwum » Urząd robi dogrywkę

Nie potrafię zrozumieć działań pracowników odpowiedzialnych za wałbrzyski sport w Urzędzie Miejskim.  Zamiast pomagać - utrudniają. Zamiast upraszczać - mnożą problemy. Zamiast łagodzić - wywołują burzę. Tak było ze stypendiami dla sportowców. W pierwszym terminie przyznano dwa i to wcale nie tym najlepszym sportowcom. To wywłało burzę, przez tydzień  środowisko było tą decyzją podminowane. Okazuje się, że większość wniosków UM odrzucił z przyczyn formalnych. Teraz robi się dla stypendiow dogrywkę. Kluby do końca przyszłego tygodnia powtórnie mogą składać wnioski. Przyznanych będzie jeszcze kilkanaście stypendiów. Skąd to całe zmieszanie?

Przyczyną były stare przyzwyczajenia działaczy. Do tej pory składano wnioski indwidualne, ale potwierdzenie wyników, dokumentujacych te wnioski, robiono w sposób zbiorczy. Na jednej kartce papieru pisano, kto jakie zdobył medale. Było łatwiej i taniej. W tym roku nastąpiła zmiana - trzeba było pod każdy wniosek dołączyć indywidualne potwierdzenie wyników danego zawodnika. Zamiast jednej kartki, potwierdzonej przez dolnośląski związek, trzeba tych kartek teraz dostarczyć kilka lub kilkanaście. I to ma być uproszczenie?

Nie rozumiem dlaczego taki dokument musi być potwierdzony przez dolnośląski związek. Skąd ten brak zaufania do prezesów czy trenerów, których z góry stawia się w roli oszustów czy kłamców. Swoim się nie wierzy. Pieczątka związku jest święta. Z jednej strony daje się pieniądze do ich dyspozycji prezesów, z drugiej nie wierzy się, żądając potwierdzenie sukcesów przez związek sportowy. I to w dobie komputerów i internetu, w którym można  w kilka minut sprawdzić,  który z naszych sportowców jaki medal zdobył w minionym roku. W tym tygodniu ludzie z wałbrzyskich klubów podróżowali więc do Wrocławia po kilka pieczątek na zaświadczeniu, każdy wyjazd to sto złotych wydanych z kasy klubu. I stracony dzień treningu. Tylko czy kogoś to obchodzi? Przez internet można się rozliczyć z podatku dochodowego - a chodzi przecież o miliardy . W Wałbrzychu trzeba po kilkaset złotych - albo też po nic, bo nie wszyscy dostana stypendia -  składać plik dokumentów na papierze i z pieczątkami.

Powie ktoś - mądrze się. Łatwo jest krytykować. Przedstawię więc swoją wizję działalności naszych urzędników sportowych. Przez cały rok na biurku mają listę i po każdym tygodniu uzupełniają ją, wpisując medalistów MP wałbrzyskich sportowców.  Nazwisk jest kilkadziesiąt, nie trzeba dużo papieru. W okresie składania wniosków dopuszcza się dwojaki system - przez internet lub na papierze. Żadnych zaświadczeń nie trzeba, podpis prezesa jest najważniejszy. Wnioski przyjmujemy raz - dwa razy w tygodniu do późniejszych godzin, by dać szansę ich zlożenia po poludniu. Ba, tworzę lotną brygadę, która umawia się z klubami i w ciągu tygodnia na miejscu (tak robi z wnioskami na dowody osobiste sasiedi referat UM) - w siedzibie klubu, miejscu treningu, miejscu imprezy, a to zaledwie kilka miejsc w Wałbrzychu! - pomaga taki uproszczony do bólu wniosek wypełnić. Wszyscy mają gwarancję, że wówczas żadnych wpadek nie będzie. Wiem, że to wymaga trochę chęci, pracy po godzinach, mobilności. Wciaż jednak wierzę, ze to urząd jest dla petenta, a nie odwrotnie. I, że to urzędnik ma za swoją pracę płacone - także za te wnioski, a nie działacz, który wiele robi społecznie, po pracy, w domu, a potem musi się jeszcze tłumaczyć, denerwować i kajać, że popełnił błąd.  Kiedy wreszcie dotrze to do gmachu na ulicę Matejki?