Dokąd zmierza Orzeł?

Strona Główna » Artykuły » Archiwum » Dokąd zmierza Orzeł?

Bogusław Charczuk uratował wałbrzyski tenis stołowy. Ale teraz nie ma wizji jego rozwoju.

Najpierw była silna górnicza Victoria. Potem klub oparł się o wałbrzyskich strażaków. Następnie przylgnął do TKKF. Kiedy znalazł się w IV lidze stanął nad przepaścią, bo grupka działaczy nie miała już żadnej wizji utrzymania sekcji. Rękawice trzy lata temu podjął Bogusław Charczuk, wałbrzyszanin grający w zespole Orzeł Świebodzice. Stworzył nowy klub, zebrał grupkę zawodników, awansował z nimi do III ligi. I znowu stanął pod ścianą, a raczej kroczy w ciemny zaułek, w którym może znaleźć się w sytuacji bez wyjścia.

Są symptomy poprawy. Klub pozyskał sponsorów, stworzył ramy organizacyjne, mógł już wystąpić o pieniądze do gminy, korzysta z miejskiej sali do treningów, bierze udział w rozgrywkach. Za to wszystko chwała dla Charczuka. Ale nadal nie rozwiązał on kilku problemów. Przede wszystkim nie zbudował struktur klubu, nie ma też drużyny, która mogłaby powalczyć o dalszy awans. Nie prowadzi szkolenia młodzieży. Prezes stworzył zespół z zawodników mocno już zaawansowanych wiekowo. Całą władzę skupił w swoich rękach. Zabiegany w pracy zawodowej nie jest w stanie ogarnąć wszystkich spraw organizacyjnych, a dotychczasowe kłopoty zniechęciły innych do wspólnego działania. Kolejny raz FRW Orzeł Pałac Tielscha zagra w III lidze, ale to wydaje się apogeum możliwości tej drużyny.

Wciąż z Wałbrzycha odchodzą tenisiści.  Kolejni dwaj to Krystian Kowalski i Sylwester Poręba. W tej chwili na Dolnym Śląsku i w sąsiednich województwach gra ich już kilkunastu: Durajczyk w I lidze w Krotoszynie, Korzybski i Derkowski w II lidze w Jelczu, Lisiecki w II lidze w Świdnicy, Jochym, M. Korus, S. Słowik w III lidze w Bolkowie, R. Słowik w III lidze w Pastuchowie, Poręba i Kowalski na tym samym szczeblu w Wolbromku, podobnie jak P. Korus w Bartoszowie. W Wałbrzychu w najbliższym sezonie grać będą Brzęcki, Zagajewski, Charczuk, Zakrzewski,  Michalak, Sowiński. Poza Michalakiem, wszyscy są już po czterdziestce, trudno na takim składzie budować przyszłość wałbrzyskiego tenisa.

Wszystko to dzieje się w środowisku, w którym tenis stołowy ma wzięcie. Ciągle mamy ligę, od dobrych kilku lat odbywa się turniej VIP-ów, nasi nestorzy wciąż grają o medale MP, organizowane są cykliczne turnieje dla amatorów. Od dekady dzieje się jednak tak, że klub – który powinien być wizytówką – staje się sprawą jednej osoby. Najpierw to był Marian Tusiński, potem Janusz Supernat, a teraz Bogdan Charczuk. To trochę droga donikąd.  Tym tekstem, na kilkanaście dni przed startem kolejnego sezonu, chcemy wzniecić dyskusję, próbę stworzenia lobby i perspektyw dla tej dyscypliny. Zebrania wałbrzyszan razem, stworzenia drużyny, która byłaby  w stanie rywalizować na szczeblu centralnym II ligi. I która ponownie trafi do młodych  ludzi, bo dzisiaj wychowankowie ostatniej szkółki właśnie uzyskali pełnoletność. A za nimi nie ma już nikogo...

B Skiba