Patrz na innych

Strona Główna » Artykuły » Archiwum » Patrz na innych

Kiedy idzie trudno, kiedy są problemy i brakuje perspektyw to warto spojrzeć na innych. Nie wszyscy mają lekko, łatwo i przyjemnie. Także w sporcie. Ostatnie awanse są nadzieją i dla wałbrzyskich piłkarzy. Oto po ćwierć wieku wraca do ekstraklasy Stal Mielec. Było nie było dwukrotny mistrz kraju. W jego historii był jeden sezon, w którym... klubu w ogóle nie było. W 1997 roku ogłosił upadłość i nie miał kim zagrać nawet w najniższej klasie. Długo piął się do samej góry, ale wreszcie szczyt osiągnął. Na tej drodze, także z dużymi problemami, jest Widzew Łódź. On jest już w I lidze. A nie tak dawno wielka Łódź miała obie drużyny w IV lidze. Teraz o to walczy GKS Katowice. On także ma w swojej historii znaczny upadek (IV liga) i długotrwałą walkę o awans (11 lat w II lidze!). Podnosi się z ligowego niebytu Polonia Warszawa (w 2016 roku jak równy rywalizował z nią Górnik o II ligę). Tam po latach posuchy nagle objawił się sponsor i ma być już tylko lepiej. Spójrzmy na dolnośląskie podwórko. Nie tak dawno Górnik Polkowice wycofał się z II ligi. Teraz do niej powrócił uzdrowiony i całkiem dobrze sobie radzi. Odżyła Polonia-Stal Świdnica, znowu zagra w III lidze. Mecz z 14-krotnym mistrzem kraju Ruchem już za kilka dni. Takie przykłady można mnożyć, spójrzmy jeszcze na Rzeszów, który ma dwóch drugoligowców. Teraz obaj, Stal i Resovia grają w barażach o I ligę. Nie tak dawno byli w III i IV lidze. Co wyróżnia te wszystkie kluby? Nie tylko trudny, ale pozytywny marsz ku odrodzeniu i górze tabel rozgrywkowych. Przede wszystkim w tych miastach odbudowano lub wyremontowano obiekty. To było silą napędową dla klubów, by działać sprawniej i skuteczniej, dawało im jakby nowe życie na kolorowych krytych przestronnych stadionach. Kolejna rzecz to pomoc miast, w których te kluby działają. W każdym przypadku. Kiedy było im najtrudniej zawsze zwracali się do swoich samorządów i dostali pomoc z ich strony, najczęściej finansową, ale też organizacyjną i infrastrukturalną. To pozwalało przeżyć najtrudniejszy czas, dawało nadzieję, że walka ma sens. Trzecia rzecz, która wyróżnia te kluby to kibice. Nawet jak było źle, jak było nisko w tabeli, to najwierniejsza grupa była przy klubie, manifestowała ciągłość, wierzyła, że wcześniej czy później nastąpi powrót. To poddajmy pod rozwagę naszych włodarzy. W czasie, kiedy najlepsze wałbrzyskie drużyny grają dopiero na... siódmym poziomie rozgrywkowym. Niżej już nie spadną, więc pozostaje droga ku górze To dobry czas, by małymi nakładami, ale systematycznie zacząć robić ten wielki powrót. Począwszy od stadionu, który domaga się renowacji (zrobienie dachu, który niewiele kryje, skąpej tablicy z wynikami czy ugruntowanie bieżni to namiastka potrzeb w tym zakresie) przez finansową pomoc i - najważniejsze - sygnał, że miasto sport widzi, chce pomóc, docenia tę dziedzinę społecznego życia i raduje się z jego bogatej historii. Bo kibice i chętni do pracy działacze są, podobnie jak liczna rzesza utalentowanych piłkarzy, z których korzystają inni a nie sam Wałbrzych. To kolejny nasz paradoks, że dajemy na sport młodzieżowy, wychowujemy sportowców, łożymy na nich, kiedy grają w młodzieżowych drużynach. A kiedy dorastają zmuszamy ich do emigracji i z tej wałbrzyskiej pracy korzystają inni (choćby obecnie - Warszawa, Polkowice, Gliwice, Wrocław, Legnica, Lubin, Gać, Świdnica, Strzegom, Katowice). Jakże bogaci i rozrzutni jesteśmy, prowadząc taką politykę i nie dając szans na coraz lepsze wyniki swoim wychowankom i kibicom. Jakby nie zasługiwali na to. To taka myśl akurat przed starem nowego sezonu...