Ciężki cios

Strona Główna » Artykuły » Archiwum » Ciężki cios

Wiele klubów już dostało pieniądze od swoich samorządów. Wystarczy wejść na ich strony internetowe i poczytać. Nie tylko na szkolenie dzieci, ale także na działalność drużyn seniorów. Bo dla koszykarzy czy siatkarzy tak naprawdę sezon kończy się w marcu czy kwietniu, a dla drużyn młodzieżowych jeszcze wcześniej. Zima, od listopada do marca to szczyt meczów, wyjazdów, obozów. Jak jechać na MP, a to dotyczy młodych lekkoatletów, których co roku wiecej kwalifikuje się na mistrzowską imprezę?  Jak jechać na ćwiećfinał czy półfinał MP siatkarzy? A wszystko kosztuje. Na stronach wielu klubów można przeczytać ile dostają od samorządów, są to setki tysięcy, a nawet miliony złotych. Dotyczy to także klubów dolnośląskich, z którymi muszą rywalizować kluby wałbrzyskie. I to najbardziej boli. Jak z nimi rywalizować, skoro nasze kluby nie mają środków, mają opóźnienia, a to rodzi frustracje i złą atmosferę w klubach. A często decyduje to o sukcesach, za chwilę siatkarze mają wyjazdy na ćwierćfinały i półfinały mistrzostw kraju. Tymczasem gmina z roku na rok przesuwa terminy przekazania pieniędzy. Najpierw czeka się na budżet, potem na rozliczenia dotacji z ubiegłego roku. Niektóre klubu podchodzą do tego po kilka razy. A cierpią wszyscy. To najlepiej świadczy o tym, że nie ma stronników klubów w urzędzie. Nikogo nie interesuje kiedy jest szczyt rozgrywek, kiedy są największe potrzeby finansowe, kiedy pieniądze z gminy są wręcz sprawą życia i śmierci dla naszych klubów. Czy nie można ogłaszać konkursów w grudniu, a rozstrzygać je zaraz po Nowym Roku? Czy nie można zaliczkowo wypłacać je klubom, zwłaszcza tym, które są teraz najbardziej w potrzebie (kosz, siatkówka)? Jak radzą sobie inni, skoro dostają znacznie wcześniej pieniądze. Dlaczego kluby wałbrzyskie wciąż są traktowane po macoszemu pod tym względem? Jak mają przeżyć ten sportowy przednówek? Jak mają skutecznie rywalizować? Wystarczy popatrzeć na Wrocław. Już podzielił pieniądze. Nie chodzi nawet o kwoty (Wrocław przekaże klubom aż 24 miliony, z tego połowę na piłkarski Śląsk), wiadomo, że nie ma co porównywać budżetów obu miast. Ale jak ma konkurować ze Śląskiem koszykarski Górnik (a tak było w poprzednim sezonie), skoro Śląsk dostanie 2,2 miliona z gminy? WKK Wrocław, z którym teraz Górnik gra o awans dostaje z budżetu miasta prawie milion. Ile dostanie i kiedy Górnik Trans.eu? A siatkarze? Może już jesienią będą grać z Gwardią, ona dostanie 600 tysięcy, ile dostanie Aqua Zdrój? Wałbrzyski budżet nie jest aż 10 razy mniejszy niż Wrocławia. Czy Górnik, grający za karę w klasie A, dostanie 1,3 miliona, czyli 10 razy mniej nie Śląsk. Nie dostanie… Jak ma spłacać zadłużenie, jak ma awansować, jak ma się odrodzić bez pomocy gminy? Wrocławski magistrat potrafił to zrobić przed dekadą, kiedy Śląsk dołował, Wałbrzych wciąż czeka na cud. Jak nasze kluby miały przeżyć styczeń - bez dotacji, bez stypendiów, bez pomocy? A propos stypendiów, od 10 lat ich wysokość jest taka sama. W 2010 roku stanowiły 2/3 najniższego wynagrodzenia. Teraz to mniej niż 1/3. Podwyżki były w urzędzie, szkołach, bibliotekach, instytucjach miejskich, nawet podopieczni ośrodków pomocy społecznej mają refundowane świadczenia, radni mają coraz wyższe diety, a sportowcy znowu są na końcu, znowu są pod tym względem najgorsi… Czy kogoś to wzrusza, obchodzi, czy ktokolwiek o tym na co dzień myśli? Wiem, wiem, że budżet trudny, że duże inwestycje, że kredyty na Aqua Zdrój, Starą Kopalnię, drogi, mieszkania komunalne, remonty szkół, hal sportowych. Ale czy sport to ma być zawsze na końcu, ma czekać aż mu coś skapnie z miejskiego stołu? Czy kluby nie mają swoich praw, a kibice są ostatni w kolejce do sukcesów, emocji, miłych niespodzianek? Dlaczego wciąż tak krzywdzimy tę dziedzinę życia społecznego, która dla wielu wałbrzyszan jest ważna, staje się jednym z celów życia, daje poczucie wartości, świadczy o naszym mieście i naszym miejscu do życia?