Zmiana prezesa

Strona Główna » Artykuły » Zmiana prezesa

Nie ma ludzi niezastąpionych. Nawet jak przez kilkanaście lat kierowali i rozwijali jakąś instytucję czy firmę. I byli z nią utożsamiani. Tak będzie też w Aqua Zdroju, gdzie po 16 latach kierowania najpierw OSiR, a potem spółką Aqua Zdrój odszedł Mariusz Gawlik? Dlaczego? Najprościej rzecz ujmując: odszedł, bo jego wizja działania spółki w Wałbrzychu i dla sportu wałbrzyskiego mijała się z wizją jaką ma właściciel, czyli gmina Wałbrzych (czytaj: prezydent Roman Szełemej). A, że właściciel ma prawo robić ze swoją własnością co uważa za stosowne, więc podziękował prezesowi, który jakby był głuchy na sugestie i polecenia ze strony właściciela. Na ostatniej Radzie Sportu prezydent już o tym wspomniał, wówczas zresztą już ważyły się też losy Gawlika. Prezydent chce stworzyć priorytety wśród klubów, bo dla wszystich po rowno pieniędzy nie starczy, a także chce ograniczyć ilość imprez, do których trzeba dokładać pieniądze gminne. Spółka Aqua Zdrój, po pięciu latach działania, wciąż wymaga nakładów finansowych, bo sama nie jest w stanie się utrzymać. Jedynie do pływalni gmina jest chętna dokładać pieniądze, niechetnie czyni to do organizacji imprez. Gawlik niechętny był do podwyższania ceny, zarówno na pływalni, jak i dla klubów, które korzystają z wielu obiektów (hala, siłownia, boiska, pływalnia). Zarówno dla klubów wałbrzyskich, jak i obcych, które chętnie przyjeżdżały na obozy. Przyjeżdżały, bo za niezbyt wygórowane pieniądze miały bardzo dobre warunki przygotowań. Gmina naciskała, prezes stał przy swoim, że lepiej mieć pełny obiekt po niższej cenie niż mieć wyższe ceny i nimi odstraszać klientów. Gawlika broniła frekwencja klubów i stowarzyszeń, które przyjeżdżały do nas na obozy. Gdzieś tam w tle przewija się pomysł gminy o sprzedaży hotelu wraz z restauracją, co z jednej strony przyniosłoby chwilowy dopływ gotówki do kasy gminy, ale z drugiej ograniczy ilość grup sportowych, które z niego korzystały. Nie jest bowiem powiedziane, że na podobnych warunkach prywatny właściciel będzie chciał te miejsca udostępniać. Obecnie obiekt cały służy przede wszystkim sportowcom i wszystkie jego elementy są ze sobą mocno związane. Gawlik patrzył na ten biznes nie tylko jako prezes spółki. Patrzył także jako kibic, jako działacz sportowy, jako czlowiek, ktory wyrósł  w sportowym środowisku. Nie wszystkim to się podobało. Teraz pewnie się to zmieni. Przyjdzie prezes, który na pierwszy miejscu postawi liczby, słupki, wykresy. Kosztem sportu. 

Kibice powinni nosić Gawlika na rękach (prezydenta Szełemeja także, bo to on dokładał do wielu wydarzeń miejską gotówkę), bo takiej pięciolatki w historii wydarzeń sportowych w Wałbrzychu nie było i pewnie długo nie będzie. Wcześniej na palcach jednej ręki można policzyć mecze międzypaństwowe, mistrzostwa Europy czy świata. Teraz tych imprez przez pięć lat było kilkadziesiąt. Może nawet za dużo, bo czasami trybuny świeciły łysinami. Liga Narodów, Liga Europejska w siatkówce, eliminacje ME w koszykówce, ME i MŚ w zapasach, karate i tańcach, mecze towarzyskie w grach zespołowych (w hali i na stadionie), MP w podnoszeniu ciężarów i tenisie stołowym. Wielkie rekreacyjne imprezy plenerowe - jak półmaraton, olimpiada wodociągów czy religijne - Msze Papieskie. Imprez kulturalnych już nie liczę. Długo by je wszystkie wymieniać. Nareszcie też w grach halowych organizacyjnie dociągnęliśmy do krajowej czołówki, niekiedy nawet wyprzedzaliśmy duże ośrodki, choćby takie jak Wrocław (siatkarze Gwardii cisną się w małych obiektach, koszykarze grali w przestarzałej Kosynierce). Wałbrzych był za to podziwiany. A w ślad za poprawą bytową szły coraz lepsze wyniki. Infrastrukturalnie byliśmy blisko ekstraklasy. Sportowo w tym okresie dociągaliśmy do I ligi. Obu dziedzin nie musieliśmy się wstydzić. Więcej, miło łechtały nas częste słowa uznania. Może to było trochę życie na kredyt, ale któż z nas nie lubi trochę poszaleć, zwłaszcza, gdy emocje - taki jest sport - biorą górę nad rozsądkiem.

Prezes Gawlik (i jego ludzie, to był zgrany zespół od lat pracujący razem) nie tylko ściągał imprezy i drużyny na obozy. On żył tym obiektem i jego sprawami. Trudno policzyć wieczory, które spędził przy Ratuszowej 6 w ostatnim pięcioleciu. On miał i wykorzystywał swoje kontakty w sportowym środowisku. Żył sportem, bo z niego wyszedł, chociaż ligowej kariery jako zawodnik nie zrobił. Dlatego też był działaczem (najpierw prezesem piłkarzy, potem sekretarzem siatkarek, następnie prezesem siatkarzy), czy teraz nadal nim będzie? Na tym polu jego odejście może być stratą niepowetowaną. A następca będzie miał trudne zadanie podołać tylu wyzwaniom. To serce działacza sprawiało, że dopiero doprowadzony do ostateczności zamykał przed klubami, które nie płaciły za ich wynajem, obiekty na mecze i treningi. Nie on jeden, prawie cała Polska (i nie tylko, w Europie też ma to często miejsce) tak robi, bo wciąż finanse - nawet potentatów - nie nadążają za potrzebami i aspiracjami. To też w gminie nie zjednywało mu zwolenników. Żyliśmy na sportowy kredyt, ale dobrze się żyło, bo widzieliśmy, że nie odstajemy już tak bardzo do czołówki. Teraz prezes płaci za to głową. Za nas wszystkich, nas kibiców. Trzeba mu więc podziękować za te miłe chwile.

 

Nie zdążył zrobić wszystkiego. Nie ruszyła budowa lodowiska i zaplecza przy Ratuszowej. Remont i rozbudowa Nowego Miasta też nie ruszyła. To już będzie zadanie dla następcy Gawlika. Kto nim będzie? Ponoć bardziej menadżer niż kibic. Może Aqua Zdrój zyska, czy sport wałbrzyski też? Przekonamy się niedługo. Ponoć Gawlik jest ostatnim prezesem spółki miejskiej, który odchodzi ze stanowiska za kadencji prezydenta Szełemeja. W innych spółkach nowi ludzie tchnęli nowe życie w te firmy. Gmina liczy na to, że tak też będzie w Aqua Zdroju. Sport to jednak inna, delikatna tkanka. Szkoda byłoby zmarnować to co tak ciężko wielu ludzi z niebytu po transformacji ustrojowej pod Chełmcem odbudowało. Ważna jest też forma rozstania, według mnie pozostawia sporo do życzenia. Gawlik miał jeszcze kontrakt na kilka tygodni, nie mógł go dokończyć? W lakonicznym komunikacie z UM o zmianach w tej spółce nie pojawia się nawet jego nazwisko. Czym sobie zasłużył na takie traktowanie? Dla Aqua Zdroju zrobił bardzo dużo. Kto wie nawet czy nie najwięcej z Wałbrzycha? Dziękujemy, Mariusz!