Będą priorytety

Strona Główna » Artykuły » Będą priorytety

Czułem się jak uczniak podczas ostatniej Rady Sportu. Pewnie pozostałych 20 osób też to czuło, chociaż nie brakowało wśród nich ludzi z pokaźnym dorobkiem zawodowym. Siedzieliśmy skuleni pod naporem argumentów, a pan prezydent nam tłumaczył oczywiste rzeczy. Co to budżet, co to dochody, co to wydatki? Pomyślałem sobie, że przecież ci ludzie, ci prezesi, doskonale znają te pozycje. Oni połowę swojego czasu, pracując społecznie, co też warto podkreślić, poświęcają na to w klubach, równoważąc te dwie pozycje w budżetach klubów. Najczęściej dopasowują … dochody do wydatków, bo tych ostatnich zawsze jest więcej. Jak w życiu. Niemal codziennie zastanawiają się jak pokryć różnicę między nimi. I jak mają stratę to … sięgają do własnej kieszeni, by zapłacić za transport, za obiad, za zgłoszenie, bo inaczej klub (drużyna) na tym straci. Drugą połowę swojej działalności poświęcają na szukanie darczyńców. Od ponad 20 lat, a teraz słyszą, że tego nie robią, że mogliby być bardziej aktywni. Prezydent pytał: żeby wam dać więcej, komu mam zabrać? Nikomu. Może po prostu zacząć dzielić ten wspólny wałbrzyski bochen chleba od sportu. Potem kolejnym będzie zostawać coraz mniej. Nie wiem dlaczego sport zawsze ma być na końcu, zawsze ma mu brakować, zawsze dostaje to co zostanie po innych? Dlaczego wciąż jest tak niedowartościowany? Czy pracownicy teatrów, bibliotek, spółek miejskich dokładają swoje pieniądze do instytucji, którymi zarządzają? Prezydent szybko znalazł winnych: spółki energetyczne, bo podniosły ceny energii. Rząd, bo zwiększa płacę minimalną. Rzeczywistość, bo wciąż Wałbrzych wypłaca mnóstwo zasiłków. Minister edukacji, bo zrobiła reformę oświaty. A gmina musi za to wszystko płacić. W 2019 roku nie będzie miała z czego, bo dochody zbytnio nie wzrosną. Gdy trzeba zabrać, to tradycyjnie padło na sport. Bo kluby się nie upomną, bo się przyzwyczaiły, bo każdy indywidualnie walczy o swoje, szuka dodatkowych środków, a z gminą woli nie zadzierać, bo zawsze może mu coś dodatkowo skapnąć pod koniec roku (ostatnio odczuli to koszykarze, od razu odwdzięczyli się życzeniami na ulicznym billboardzie). Siedzieli więc prezesi cicho, albo zniechęceni, albo bezradni, albo już przyzwyczajeni. Sportowcy nie pójdą na L4, nie przyprą gminy do muru, walczyć mogą tylko na boisku. Akurat naszym ostatnio idzie to w miarę dobrze, Wałbrzych ma kilku liderów w sportowych tabelach. Wbrew pozorom, nikt nie śni za bardzo o ekstraklasach. Tak drugi, trzeci szczebel ligowy to dla naszego miasta byłoby w sam raz. Nawet w tych pięciu dyscyplinach zespołowych, które obecnie mamy.

Minął tydzień od Rady Sportu i prezydentowi budżet zaczął się lepiej spinać. Znowu dzięki rządowi. Nie będzie podwyżek cen energii, Wałbrzych zaoszczędzi może milion, może więcej. Akurat wystarczy na sport. Bo sport wałbrzyski to nie tylko te cosobotnie mecze. To wszak – powtarzam słowa prezydenta nie raz, nie dwa wypowiadane - tożsamość miasta. To tęsknota za utraconą młodością i sukcesami, których było się świadkami. To wzór dla najmłodszych. Nie będą żyły wyremontowane hale, nie będą miały wzięcia szkółki, nie będą rodzice przyprowadzać dzieci, jeżeli nie zobaczą Ignaczaka, Olczyka, Glapińskiego, Wierzbickiego, Rytki w roli szkoleniowca. Widząc ich wcześniej przez lata w ligowych meczach. Rząd mnie uprzedził, nie chciałem wyjść tylko na narzekacza. Zgłaszam propozycję oszczędności i zarazem wsparcia finansowego dla klubów. Pierwsza to  próba pozyskania dla sponsoratu sportu wałbrzyskiego tych, którzy chcą podnosić gminie rachunki. Z pozycji prezydenta miasta robi się to skuteczniej. Propozycja druga dotyczy naszych wybrańców. Szukajmy oszczędności z diet naszych radnych miejskich. Wciąż chcę wierzyć, że nie idą do wyborów dla pieniędzy. Ugrupowanie prezydenta ma bezwzględna większość, może uchwalić prawie wszystko. Nawet to, by dieta radnego wynosiła symboliczne 100 zł miesięcznie. Resztę zaoszczędzonych środków przeznaczamy na kluby sportowe. Rocznie wyjdzie pół miliona. Swoją drogą, podpowiadam radnym, że jak uchwalili w 2010 roku wysokość stypendium sportowego (750 zł) to najniższa płaca krajowa wynosiła 1320 zł. Teraz najniższa płaca wynosić będzie 2250 zł. Ile wynosi stypendium sportowe w naszym mieście w 2019 roku: nadal 750 zł. Jak tak dalej pójdzie, sportowcy wałbrzyscy sami pomrą. Nie trzeba będzie likwidować im klubów. Wiem, to populizm, to demagogia. Można powiedzieć, że skoro radni mają pracować za prawie darmo (2-3 spotkania w miesiącu, niewiele wnoszące zresztą, sadząc po opiniach z posiedzeń komisji – to nie komisja RM doprowadziła do ostatniej dyskusji na temat sportu, a jeden z wybitnych sportowców, z małymi wyjątkami nie było radnych na tym spotkaniu) to może również sportowcy mogą trenować za darmo (pięć razy w tygodniu, duży wysiłek fizyczny)? Mogą, lecz rzecz w tym, że o ile radni nie konfrontują się z nikim (chyba że z przeciwnikami politycznymi na sesjach, ale w tej kadencji to raczej się nie zdarzy), to sportowcy co tydzień rywalizują z innym środowiskiem. Często takim, gdzie na sport daje się dużo więcej niż u nas. Prezydent zapewniał, że na sport młodzieżowy nie będzie mniej pieniędzy. Na seniorów już tak i to dlatego, trzeba decydować na co w Wałbrzychu stawiamy. Na wszystko nas bowiem nie stać. Jak na złość w ostatnich 5 latach przybyły nam dwa kluby. Do tego oba żeńskie, więc jesteśmy na topie płciowego parytetu. Jak teraz z nich rezygnować? Kolejna rzecz wałkowana od lat. Kluby podpisują kontrakty latem, zaciągają zobowiązania najczęściej na 10-11 miesięcy. Dla koszykówki czy siatkówki styczeń i luty do apogeum sezonu, a wówczas właśnie zostają one bez pieniędzy, bo konkurs zostanie ogłoszony w styczniu, umowa podpisana w lutym, przelewy pójdą z gminy w marcu. Skąd wziąć na przeżycie? Czy którakolwiek jednostka budżetowa zadaje sobie takie pytania?

Jak z tym jest w innych miastach? Różnie, ale w większości samorządy finansują sport wyczynowy. Zarówno ten w najwyższych ligach, jak i ten, na poziomie którym jest Wałbrzych. Powiedziałbym, że zwłaszcza ten poziom wałbrzyski. Bo im niżej w ligach tym trudniej o sponsorów. Zostaje więc klubom gmina, w której funkcjonują. Nie czarujmy się, światowe marki, nawet te ze strefy ekonomicznej, nie będą sponsorem sportu wałbrzyskiego. Nie ten poziom, nie ten zasięg, nie te cele. Zostają firmy o rodowodzie wałbrzyskim. I one, mniej lub bardziej, są z naszymi klubami od 20 lat. Może nie wszystkie, ale część nie odwraca się do sportu plecami. Problem w tym, że ostatnio nam się wiodło więc potrzeby też wzrosły. Bardziej niż możliwości pomocy potencjalnych sponsorów.

Za słuszny uważam krok ograniczenia wielkich imprez w Wałbrzychu. Przez 5 lat mieliśmy ich aż nadto. Nie, by się przejadły, chociaż frekwencja kibiców na niektórych powodowała objawy zawału serca lub też skrywanego wstydu. Ale mieliśmy mistrzostwa świata i Europy, Ligi Narodów, mecze międzypaństwowe, klubowe rozgrywki. Niemal we wszystkich dyscyplinach uprawianych u nas. Z tym można przystopować. Do części gmina musiała dołożyć grosza. Może odczuje to Aqua Zdrój, chociaż ta spółka wypracowuje ofertę dla różnego klienta (stawia na sport młodzieżowy). Może wówczas kibic wałbrzyski zacznie chętniej chodzić na ligi? Bo o to mam do kibiców pretensje. Mogliby liczniej chodzić na mecze. Tysiąc na każdym meczu ligowym to takie minimum. Ta frekwencja to też głosowanie. I dawanie argumentu na „za” lub „przeciw” finansowaniu sportu z publicznych pieniędzy. A do tej liczby trochę nam brakuje. Niech 2019 rok będzie pod tym względem lepszy!

Grudniowa Rada Sportu skończyła się jedynym konstruktywnym wnioskiem. Prezes lekkoatletycznego Górnika zgłosił propozycję opracowania strategii rozwoju sportu wałbrzyskiego na pięć lat. Na bieżącą kadencję samorządu. Ma być tam zapisane na co, na jakie dyscypliny, na jakie kluby ile pieniędzy i kiedy przeznaczy gmina? I czego oczekuje w zamian, jakich lig, awansów, szkolenia, organizacji imprez. Zostaną stworzone priorytety. Sam jestem ciekaw tego dokumentu. Niedawno był już taki jeden, udał się nad wyraz. Dzięki niemu siatkarska Victoria PWSZ z II ligi znalazła się w dwa lata w (teoretycznej, bo najwyższa liga wówczas akurat była zamknięta na awanse) ekstraklasie. Dzisiaj pierwsza "7" tej drużyny gra w najwyższej lidze. Potrafimy więc to zrobić. Ale musimy mieć świadomość, że sport – tak jak wszystko – też kosztuje. I jak już będą te mieszkania, drogi, żłobki i przedszkola, piękne szkoły i sale sportowe, a nie będzie sportu, sportowych liderów, tożsamości ludzi, porażek i sukcesów, tych emocji przeżywanych ciągle, to po co nam to wszystko? Wałbrzych nie zacznie szturmować sal koncertowych. I jeszcze jedno. Bardzo często na ostatniej Radzie Sportu mówiono o pani skarbnik wałbrzyskiego magistratu. Mało kto ze sportowego grona zna tę osobę. Byłoby pięknie, gdyby tak na kolejnym posiedzeniu pani skarbnik zaszczyciła nas swoją obecnością, popatrzyła ludziom w oczy, usłyszała co mają do powiedzenia, poznała ich korzenie, poznała historię klubów, zobaczyła jakimi są ludźmi, dlaczego działają w sporcie, jakie mają wizje, a jakie potrzeby? Może łatwiej byłoby znaleźć nić porozumienia. Może przestałaby widzieć tylko rubryki i działy. Zobaczyłaby ludzi sportu. Dla wspólnego dobra jakim jest dla nas miasto Wałbrzych…

 

Spokojnych Świąt i – mimo wszystko lepszego sportowo 2019 roku!