Wszyscy dają

Strona Główna » Artykuły » Wszyscy dają

To, że Gmina Wałbrzych wspiera sport nie jest ani fanaberią, ani czymś wyjątkowym. Ani wielkim poświęceniem. A to, że kluby wciąż domagają się tej miejskiej dotacji i narzekają na jej wysokość też łatwiej zrozumieć, gdy wie się, co się dzieje w kraju. Wiem, wiem, że miasta są różne, że budżety mają inne, że potrzeby różnego rodzaju też znacznie się różnią. Wszyscy jednak dają i to coraz więcej na sport. Kilka dni temu radni Wrocławia – bez głosu sprzeciwu -  przekazali kolejne 15 milionów dla piłkarskiego Śląska. Ta kwota przez trzy lata będzie przekazywana klubowi, w dużej mierze na nowe boiska dla dziecięcej akademii. Tam gdzie teraz są  odkryte trybuny przy ul. Oporowskiej powstaną boiska treningowe. Ale też pierwsze pieniądze, które Gmina Wrocław przekaże  lipcu do Śląska to pójdą na … spłatę długów piłkarskiej spółki. Inny przykład. Wielce utytułowany klub piłki ręcznej PGE Vive Kielce dostawał od miasta rocznie 2,5 mln. I grał w finale europejskich rozgrywek. Teraz wystąpił o kolejne 4,5 mln. Jak dostanie  to nadal będzie liczył się w kraju i w Europie. Jak nie, to przestaje grać w Europie, a w Polsce też może zostać bez medalu. Chce miasto reklamy – niech płaci. Nie chce mieć czegoś wyjątkowego, czego nie mają inne miasta w Polsce (poza Płockiem) to nie będzie mieć. Bez pieniędzy nie tylko nie wybuduje się nowych dróg czy mieszkań. Nie wybuduje się też sportowej potęgi. I jeszcze jeden aktualny przykład. Miasto Kraków dopuściło, by wiodący klub tego miasta – Wisła-  narobił aż 6 milionów długów w stosunku do magistratu (za wynajem obiektów). Teraz powiedziała stop: nie damy boiska na następny sezon. Kogo w ten sposób ukarze? Klub zagra gdzie indziej, a krakowianie albo będą jeździć dziesiątki kilometrów na mecze, albo nie będą ich oglądać. Co więc robi gmina? W sytuacji gdy klub ma w magistracie dług, to gmina mu … płaci za to, że w meczu prestiżowym towarzyskim z Monaco zagrają wiślacy z logo miasta na koszulkach. I te pieniądze z miasta obniża dług klubu w stosunku do miasta. I wilk syty (przynajmniej częściowo) i owca (klub) cała (przynajmniej czasowo).  Można takie postawy chwalić, można ganić. Można dać większe pieniądze dla klubów, można nie dać wcale. Wałbrzyskie drużyny na tę chwilę nie grają Europie, nie należą do krajowej czołówki. Dlatego nie proszą o wielkie miliony. Proszą o kwoty, które pozwolą przeżyć i podjąć rękawicę rywalizacji na szczeblu I, II czy III ligi. Któż bowiem  nie chce wygrywać. Kto nie chce oglądać  zwycięstw swojej drużyny?